Od tego dnia indeks nie zdołał wyznaczyć wyższej wartości, ale także nie spadł znacząco niżej. Od ponad miesiąca wahania indeksu, a więc i cen kontraktów, odbywają się w zakresie dość wąskiej konsolidacji. Ta konsolidacja umiejscowiona jest nieco poniżej szczytu z końca sierpnia 2011 r. Wsparciem na rynku terminowym było minimum znajdujące się na poziomie 2384 pkt. Piszę „było", gdyż w piątek doszło do naruszenia tego poziomu w trakcie końcowych minut sesji.

Wyjście pod poziom wsparcia można uznać za konsekwencję czwartkowej nieudanej próby podniesienia rynku. Poziom 2424 pkt, który miał być pokonany, by scenariusz ataku na górne ograniczenie stał się realny, był tylko chwilowo naruszony. Skoro popyt nie sprostał zadaniu, to szanse „zwąchała" podaż. Piątkowa końcowa akcja jest tego przejawem. Gdyby ten sygnał okazał się skuteczny, istniałaby możliwość spadku cen poniżej poziomu 2300 pkt. Rynek bowiem nadal nie pokonał szczytu z końca sierpnia 2011 r., a tym samym nie dał podstaw do tego, by zapomnieć o przecenie, jaka miała miejsce latem ubiegłego roku.

Ta końcowa akcja sprawia, że mamy do czynienia z wyjściem poza obszar konsolidacji. Czy będzie to wyjście skuteczne? Poziom zamknięcia notowań potwierdza sygnał, który padł w trakcie sesji, a więc można mówić o nastawieniu negatywnym. Jego negacją w tej chwili byłyby wyjście na nowe szczyty trendu wzrostowego.