Na GPW obecnie trwający cykl 20-tygodniowy rozpoczęty na przełomie maja i czerwca trwa już 22 tygodnie, czyli tyle samo, ile sekwencja łącząca dołki z grudnia ub.r. i maja tego roku. Równocześnie na początku listopada wypada na GPW sezonowy dołek cen akcji. To sugerowałoby, że czasu na ewentualną korektę nie ma za dużo. Sytuacja techniczna WIG wygląda o tyle dobrze, że w strefie 40 000–42 000 wskazać można szereg wsparć, których pokonanie wydaje się niezbyt prawdopodobne. Można więc sobie wyobrazić, że po ustanowieniu ewentualnego listopadowego dołka korekty ostatnie tygodnie roku przyniosłyby ponowny wzrost cen akcji, a trend spadkowy uległby – pod wpływem nowej fali złych wiadomości ze strefy euro? – wznowieniu w pierwszych tygodniach nowego roku. 15-, 16-miesięczna cykliczność dołków widoczna na rynkach akcji w ostatnich latach (dołki z marca 2009, lipca 2010 i października 2011) sugeruje styczeń 2013 jako ostatni ewentualny moment na zakup akcji przed nadejściem kolejnej fali wzrostu.

Spadek tempa inflacji bazowej do najniższego poziomu od 19 miesięcy, spadek dynamiki płac i sprzedaży detalicznej do realnie ujemnych wartości, bliskie równowagi saldo handlu zagranicznego w sierpniu, spadek stawek CDS dla Polski do najniższego od 2008 roku poziomu, rekordowo niskie rentowności 2- i 5-letnich obligacji skarbowych itp. – to argumenty za obniżką stóp procentowych w naszym kraju. Jeśli RPP obniży stopy w listopadzie, to można będzie zacząć odliczać czas do początku spodziewanego „odlotu" cen akcji w górę. W dwu poprzednich cyklach hossa zaczynała się odpowiednio 2 i 3 miesiące po pierwszej obniżce, co dawałoby styczeń–luty jako ostatni moment na zakup.

Model dynamiki PKB oparty na danych miesięcznych GUS o produkcji w przemyśle, budownictwie oraz sprzedaży detalicznej (urealnionej CPI) sugeruje, że z równie niskim tempem wzrostu gospodarczego mieliśmy do czynienia w przeszłości jedynie w dołkach 3 poprzednich cykli z czerwca 2001, kwietnia 2005 i lutego 2009. W tych 3 przypadkach hossa na GPW zaczynała się najpóźniej w ciągu 3 miesięcy od publikacji tak słabych danych. Ponieważ marne wyniki września to „zasługa" krótszego niż przed rokiem o 2 dni robocze miesiąca (w październiku będzie odwrotnie), to można spekulować, że w tym cyklu dołek tempa wzrostu wypadł właśnie we wrześniu.