Jest czymś normalnym, że nieobecność graczy z USA wpływa na znaczące ograniczenie płynności i zmienności notowań w Europie. W tym również w Warszawie, gdzie dodatkowo podejmowaniu decyzji nie sprzyjała specyfika obecnego tygodnia. Czwartkowe święto w Polsce sprawia, że inwestorzy z opóźnieniem będą mogli zareagować na publikację „przemysłowych" indeksów PMI (i ISM w USA), a przede wszystkim na październikowy raport firmy ADP na temat zatrudnienia w amerykańskim sektorze prywatnym. Dlatego szczególnie nie mogło dziwić, że indeks WIG20 przez większość dnia oscylował blisko piątkowego zamknięcia, co wpisywało się w obserwowany w drugiej połowie poprzedniego tygodnia minitrend boczny na GPW.
Sytuacja techniczna na wykresie WIG20, po tym jak przed tygodniem stronie podażowej udało się ostatecznie domknąć lukę hossy z połowy września, przełamać wsparcie tworzone przez szczyt z sierpnia br. i wykreślić jednocześnie formację podwójnego szczytu, wskazuje na dominację niedźwiedzi. Dlatego też można się obawiać, że indeks wybije się dołem z tej ministabilizacji i skieruje ku wsparciu, jakie na wysokości 2224,38 pkt tworzy dołek z końca sierpnia. Takie cofnięcie jest o tyle prawdopodobne, że podażowe sygnały można dostrzec również na wykresach głównych światowych indeksów.
O ile pogłębienie korekty letniej hossy na rynkach akcji jest bardzo prawdopodobne, to już trwała zmiana średnioterminowej tendencji ze wzrostowej na spadkową nie wydaje się być przesądzona. Oczywiście perspektywa spowolnienia gospodarczego na świecie, czy też „fiscal cliff" w USA to poważne zagrożenia dla rynków finansowych.
Spowolnienie powinno być już uwzględnione w cenach akcji, aktywna polityka banków centralnych będzie zmniejszać napięcia na rynkach finansowych, natomiast zagrożenia dla amerykańskiej gospodarki wynikające z „fiscal cliff" są tak duże, że tamtejsi politycy musieliby być niespełna rozumu, żeby im w porę nie zapobiec. I to z jednego prostego powodu. Konsekwencje są zbyt straszne, żeby sytuacja ta mogła zaistnieć.
Mając więc na uwadze luźną politykę pieniężną prowadzoną przez czołowe banki centralne, minimum zdrowego rozsądku amerykańskich polityków i być może jeszcze wyciszenie problemów Grecji i Hiszpanii, wciąż jest szansa na udaną końcówkę roku na giełdach.