Nie jest to efekt awersji do ryzyka, jak bywało to w latach 2011 i 2012, gdyż takie aktywa jak akcje czy papiery dłużne z rynków wschodzących cieszą się sporym zainteresowaniem. Surowce znalazły się w swojego rodzaju niełasce, co można zauważyć w ostatnim raporcie CFTC. Długie pozycje spekulacyjne w kontraktach na większość surowców notowanych w USA zmalały do poziomu najniższego od połowy 2012 r. Także słabość złota potwierdza, że nie mamy do czynienia z ogólnym wzrostem awersji do ryzyka. Co prawda informacja o rozwiązaniu problemu „klifu fiskalnego" napędziła krótkotrwałą hossę, zwłaszcza na rynku metali, ale już kilka dni później opublikowany komunikat FOMC z grudniowego posiedzenia Rezerwy Federalnej ostudził nastroje, gdyż można było z niego wywnioskować, iż zasilenie rynku w pieniądz poprzez QE może ustać wcześniej, niż przypuszczano. Metale znowu najmocniej zareagowały, tym razem spadkami. A właśnie QE i QE2 były motorami napędowymi poprzednich wzrostów cen surowców. Wydaje się, że inwestorzy nadal zwracają dużą uwagę na sytuację w Chinach, zdając sobie jednocześnie sprawę, że działa sprzężenie zwrotne. Popyt ze strony Kraju Środka może podnieść ceny surowców, jednak drogie surowce mogą poważnie zaszkodzić odbudowie wzrostu gospodarczego.