Nowy tydzień na europejskich parkietach zaczął się dość sennie. Inwestorom brakowało bodźców do aktywniejszego zajmowania pozycji. Piątkowa sesja za oceanem zakończyła się symbolicznymi spadkami indeksów S&P 500 i Nadsaq. Poniedziałkowa sesja w Azji przyniosła z kolei mocne zwyżki na giełdzie w Tokio oraz niewielkie spadki na parkietach w Szanghaju i Hongkongu. W Europie na starcie niemiecki DAX zniżkowało 0,05 proc., francuski CAC40 spadał o 0,2 proc. proc. a brytyjski FTSE250 tracił 0,01 proc.
W Warszawie WIG 20 wystartował z poziomu 2475,15 pkt. co oznaczało 0,3-proc. wzrost. WIG rósł o 0,27 proc. do 46493,2 pkt. Jeszcze lepiej radził sobie mWIG40, który zyskiwał 0,33 proc. W górę ciągnęły indeksy rosnący o 1,1 proc. Bank Handlowy. Ponad 1 proc. zarabiali też właściciele: PKN Orlen, Asseco Poland, i Telekomunikacji Polskiej. Najsłabiej prezentował się, tracący 2,1 proc. (czyli jeden grosz) Boryszew. 0,4 proc. spadało też PZU. Z mniejszych firm dobrą inwestycją były akcje Budimeksu, który przedstawił dane finansowe za IV kwartał. Okazały się lepsze od oczekiwanych. Dlatego kurs rósł o 2,8 proc.
Kolejne godziny na parkietach giełdowych nie zapowiadają się zbyt emocjonująco. Na parkietach światowych widać pewną bezsilność i brak zdecydowania co do kierunku, w którym podążały będą rynki. W Warszawie również trudno doszukać się oznak entuzjazmu przy nabywaniu akcji. Piątkowe lekkie odbicie w drugiej części dnia oraz zwyżki na starcie poniedziałkowej sesji pozwoliły indeksowi WIG 20 oddalić się od poziomu wsparcia, które jest na poziomie ok. 2450 pkt. (w piątek indeks naruszył ten poziom). To sugeruje, że przynajmniej na jakiś czas ryzyko pogłębienia przeceny zostało zażegnane.
W poniedziałek kalendarz danych makroekonomicznych nie jest bogaty. Nasi inwestorzy będą czekać na informacje (o godz. 14) o styczniowych wynagrodzeniach i zatrudnieniu w gospodarce. Dane, w zestawieniu z piątkowymi informacjami o inflacji mogą przesądzić o stanowisku RPP na najbliższym posiedzeniu RPP.
Na rynku walutowym nowy tydzień zaczął się od lekkiego, o ok. 0,1 proc. osłabienia złotego wobec euro (kosztowało rano 4,1910 zł) i szwajcarskiego frank (3,4 zł). Nieco więcej, bo 0,3 proc., nasz pieniądz tracił wobec dolara amerykańskiego, który kosztował 3,1440 zł.