Nowy tydzień na warszawskim parkiecie rozpoczął się od solidnych zwyżek. GPW już na starcie wyróżniała się pozytywnie na tle innych parkietów naszego kontynentu, które zaczęły dzień neutralnie, ale potem spadły pod kreskę i, oprócz giełdy niemieckiej, pozostawały na minusach aż co wczesnego popołudnia. Na tym tle wyróżniała się giełda węgierska, która rosła ponad 1 proc. co było najlepszym wynikiem w Europie.

W Warszawie na półmetku WIG 20 rósł o 0,56 proc. do 2480,22 pkt. WIG rósł o 0,43 proc. do 46568,28 pkt. Na plusach były też indeksy małych i średnich firm. W górę ciągnęły indeksy Telekomunikacja Polska, która drożała 3,6 proc. Ponad 1 proc. zyskiwały też KGHM, Synthos i Lotos. Spośród sześciu tracących spółek z ekstraklasy najwięcej, ale tylko 0,5 proc., taniało GTC, które w piątek było jednym z liderów zwyżek.  Z mniejszych spółek pozytywnie wyróżniały się drożejąca przeszło 8 proc. Lubawa i zyskująca ponad 6 proc. Calatrava Capital. Fatalnie, tracąc 29 proc., prezentował się za to EFH, który ma poważne problemy finansowe. Prawie 13 proc. taniała też Libra Capital.

Fatalnie prezentowała się za to aktywność inwestorów. Od rana w Warszawie właściciela zmieniły akcje za zaledwie 200 mln zł z czego jednak tylko 125 mln zł przypadało na spółki z WIG 20. Może to świadczyć o tym, że karty na dzisiejszej sesji rozdaje rodzimy, drobny kapitał. Duzi inwestorzy finansowi wstrzymują się z zawieraniem transakcji. Być może czekają na publikowane o godz. 14 dane o styczniowych wynagrodzeniach i zatrudnieniu, które będą miały decydujący wpływ na RPP przy podejmowaniu decyzji o stopach procentowych i ich ewentualnej kolejnej obniżce.

Druga część notowań na starym kontynencie zapowiada się równie nijako. Pusty kalendarz danych makroekonomicznych nie będzie zachęcał inwestorów do większej aktywności. Być może trochę ożywienia wniesie początek sesji w Nowym Jorku. Na razie nie zanosi się jednak na to. Futures na indeks S&P500 zyskiwał o godz. 13 symboliczne 0,02 proc.

Również na rynku walutowym poniedziałkowa sesja upływa pod znakiem śladowych wahań notowań. Euro na półmetku drożało o 0,03 proc. do 4,1860 zł. Frank szwajcarski nie zmienił wyceny w porównaniu z piątkiem i kosztował 3,3960 zł. Za dolara płacono 3,1360 zł tj. 0,05 proc. więcej niż na poprzedniej sesji.