Te analogie wzmacniane są zachowaniem cen surowców. Ceny ropy w ciągu dwóch ostatnich sesji zachowywały się podobnie jak w połowie września i na początku maja, gdy zaczynały się poprzednie korekty. Zachowanie cen miedzi można porównać do ruchów z października i kwietnia. Złoto wygląda praktycznie tak samo jak w maju. Z punktu widzenia analizy cykli ostatnie ruchy na rynkach należy zapewne interpretować jako fazę spadkową cykli 20- i 40-tygodniowych. Ostatnie minima cyklu 40-tygodniowego na WIG-u – 23 września 2011 r. i 5 czerwca 2012 r. – sugerują następny dołek tej samej klasy w okolicach 16 lutego. Ostatnie minima cyklu 20-tygodniowego – 5 czerwca 2012 r. i 23 października 2012 r. – dają projekcję kolejnego dołka w okolicach 12 marca. Obie daty są oczywiście orientacyjne, ale sugerują, że obecna słabość rynków powinna się skończyć w I kwartale. W tym ujęciu spadkowa faza cyklu 40-tygodniowego stanowi ruch powrotny do przebitych we wrześniu oporów. Na razie w jej ramach WIG stracił około 5,5 proc., z ponad 30 proc. „zdobytych" w fazie wzrostowej cyklu. Kluczowe wsparcia dla WIG to dno ostatniej korekty (43 145 pkt), rosnąca średnia 200-sesyjna (obecnie na 43 000), szczyty z okresu sierpień 2011–sierpień 2012 (41 700–42 400), rosnąca linia trendu łącząca dołki bessy z lutego 2009 r. i czerwca 2012 r. (obecnie około 41 000) oraz opadająca linia trendu – przebita w górę w grudniu – łącząca szczyty hossy z lipca 2007 r. i kwietnia 2011 r. (obecnie około 43 700 pkt).
Nagromadzenie tych wsparć sugeruje, że byłyby one bardzo trudne do przełamania i spadek do nich powinien być obecnie uznany za maksymalne możliwe krótkoterminowe ryzyko, które pewnie warto podjąć, mając na uwadze potencjalne zyski, które powinny być obecne w aktualnej fazie cyklu koniunkturalnego. 3-letnie maksimum wskaźnika oczekiwań gospodarczych ZEW dla Niemiec i powrót dynamiki produkcji przemysłowej w Polsce do wartości dodatnich sugerują, że teza o zakończeniu spowolnienia w grudniu ub. r. jest nadal aktualna.
To, czy powyższe poziomy zostaną osiągnięte w ramach obecnej słabości, będzie zapewne zależeć od uporczywości spadków na rynkach rozwiniętych. W okresie od czerwca ub.r. do stycznia tego roku takie brytyjskie indeksy jak FTSE 250 czy FTSE All-Share rosły osiem kolejnych miesięcy z rzędu. W okresie minionego pokolenia wystąpiły na tych indeksach jedynie cztery takie sygnały (czerwiec 1977 r., luty 1983 r., maj 1987 r. i kwiecień 1993 r.) i w każdym z tych przypadków poważniejsza (lub całkiem dramatyczna jak w 1987 r.) korekta nadchodziła dopiero cztery-pięć miesięcy później. To sugerowałoby, że i teraz korekta na rozwiniętych rynkach będzie raczej łagodna.
Skrajne relatywne osłabienie WIG względem S&P 500 w ostatnim okresie sugeruje, że teraz powinno nadejść relatywne umocnienie, ale ten argument raczej zawiódł wiosną ub.r. w podobnej do obecnej sytuacji, więc należy być tu ostrożnym.