Jednak tak długo, jak trwał kolejny udany sezon wyników – siedem na dziesięć spółek tworzących S&P 500 wykazało zysk na akcję powyżej oczekiwań – tak długo trwała mozolna wspinaczka na szczyty. Impulsem do spadku na ostatnich sesjach stała się treść protokołu z posiedzenia FOMC, która stawia pod znakiem zapytania przyszłość QE. Do tego doszedł powrót obaw o kondycję europejskich gospodarek. Zdecydowanym sygnałem do osunięcia się S&P 500 w okolice 1460 pkt będzie jednak dopiero zakończenie sesji poniżej 1495 pkt.

Warto odnotować, jak diametralnie zmieniła się postawa inwestorów na przestrzeni roku. Przed wydarzeniami rangi wyborów na Półwyspie Apenińskim rosła niepewność, indeksy zniżkowały, a gdy sytuacja się klarowała, rozpoczynały się dynamiczne rajdy ulgi. Obecnie rynki pozostają obojętne na nadzwyczaj niejasną sytuację na włoskiej scenie politycznej. Głosowanie, które rozpocznie się w niedzielę, a skończy w poniedziałek, pozostało czynnikiem o lokalnym oddziaływaniu. W lutym mediolańskie blue chips przeceniono o 7 proc., a FTSE MIB był zdecydowanie najsłabszym z ważnych indeksów. Grozi to przeceną na głównych rynkach w wypadku uzyskania przez Partię Demokratyczną większości w niższej izbie przy przewadze partii Berlusconiego w Senacie.