Indeksowi WIG20 rzeczywiście ciężko było zejść poniżej istotnego poziomu 2400 pkt, ale jednocześnie brakuje sił, by pokonać inną psychologiczną barierę na wysokości 2500 pkt. Ponadto w tym tygodniu relatywnie spokojny handel wspiera perspektywa wygasającej w piątek marcowej serii kontraktów. Tym samym na GPW większego wrażenia nie robią historyczne rekordy na Wall Street, które w minionym tygodniu odbiły się szerokim echem w całym inwestycyjnym świecie, ale nie tylko. Analitycy prześcigali się w swoim zachwycie nad siłą amerykańskiego rynku akcji, ale również tamtejszej gospodarki w obliczu wzrostu podatków z początkiem roku oraz cięć wydatków od początku marca. Niestety, niektóre istotne fakty przeczą tej sugerowanej sile. Warto choćby dokładniej przyjrzeć się ostatniej publikacji z rynku pracy, która na Wall Street zawsze odbija się szerokim echem. Otóż w styczniu i lutym tego roku amerykańska gospodarka stworzyła 355 tys. miejsc pracy. Wydaje się to wynikiem rewelacyjnym, który jednak zauważalnie blednie w porównaniu z odczytem z takiego samego okresu rok temu, gdy nowych miejsc pracy pojawiło się aż 582 tys. Ponadto roczna dynamika zmian tego lubianego odczytu spadła do półtorarocznego minimum, co ciężko odczytywać pozytywnie. Warto jeszcze spojrzeć na dynamikę zmian PKB USA w IV kw. według znanej nam wszystkim metodologii, a więc realnej zmiany rok do roku. Odczyt w takiej konwencji zamknął się spadkiem o 1,6 proc., co również ciężko uznać za sukces.

Jeżeli dołączymy do tego fakt, iż w tym samym okresie operacyjne zyski spółek zanotowały negatywną dynamikę drugi kwartał z rzędu, to do historycznych rekordów warto podchodzić z choćby odrobiną dozą sceptycyzmu, którego jak widać rynkowi przy Książęcej nie brakuje.

Opisane fundamenty

stoją oczywiście w sprzeczności z wciąż ultrałagodną polityką monetarną prowadzoną przez Rezerwę Federalną, ale nie tylko. Ostatni zaskakujący ruch krajowej Rady Polityki Pieniężnej również uznać należy za dość ważny pozytywny impuls. Problemem jednak wciąż jest przejawiany przez GPW „lęk wysokości" związany z wysokimi poziomami na Wall Street, które w pewnym momencie sprowokują korektę i dopiero po niej indeks WIG20 złapać powinien wzrostowy oddech. Czasu ku temu jest jednak coraz mniej, gdyż już w maju liczyć należałoby się z tradycyjnym sezonowym gorszym okresem dla akcji.