Od początku sesji na Wall Street było nerwowo. Inwestorzy zastanawiali się, czy cypryjski parlament przyjmie podatek od depozytów bankowych, co pozwoliłoby mu na otrzymanie międzynarodowej pomocy finansowej. Pojawiły się obawy, że opodatkowanie depozytów w cypryjskich bankach może stworzyć precedens, który mógłby zostać powtórzony w innych peryferyjnych krajach eurolandu. Z tego powodu o swoje oszczędności zaczęli obawiać się obywatele Hiszpanii, Włoch i Portugalii.
Na półtorej godziny przed końcem sesji okazało się jednak, że cypryjski parlament odrzucił ustawę wprowadzającą podatek od depozytów. Stawia to pod znakiem zapytania otrzymanie przez ten kraj międzynarodowej pomocy finansowej. W tej sytuacji Wyspie grozi niewypłacalność i załamanie sektora bankowego.
Giełdy w Nowym Jorku dość spokojnie przyjęły decyzję, a indeksy nawet zaczęły odrabiać wcześniejsze straty.
Wcześniej w ciągu dnia pojawiły się spekulacje, że minister finansów Cypru podał się do dymisji. Niektóre media sugerowały, że został on zmuszony do rezygnacji. Minister zdementował jednak te pogłoski.
W cieniu cypryjskich wydarzeń inwestorzy poznali dziś dane z rynku nieruchomości w USA. Liczba rozpoczętych budów domów przez prywatnych inwestorów wyniosła w lutym br. 917 tys., co oznacza wzrost o 0,8 proc. wobec poprzedniego miesiąca oraz wzrost o 27,7 proc. w ujęciu rocznym. Z kolei liczba pozwoleń na budowę domów wzrosła o 4,6 proc. miesiąc do miesiąca i wzrost o 33,8 proc. w ujęciu rocznym.