Od początku sesji indeksy na Wall Street rosły. Do zakupów zachęciły dobre dane makroekonomiczne zza Oceanu. Zarówno wskaźnik o zamówieniach na dobra trwałe jak i sprzedaży nowych domów w lutym w USA okazał się lepszy od prognoz. To pozwoliło na odrobinę optymizmu.
Zamówienia na dobra trwałe wzrosły w USA w lutym bardziej przewidywano, o czym przesądził przede wszystkim większy popyt na samochody i ożywienie w sektorze lotnictwa pasażerskiego. Wyrobów o trwałości wynoszącej co najmniej 3 lata zamówiono o 5,7 proc. więcej niż styczniu, kiedy zamówienia te spadły o 3,8 proc.
Z kolei ceny nieruchomości mieszkalnych wzrosły w Stanach Zjednoczonych w styczniu najbardziej od czerwca 2006 r., co oznacza, że ten sektor rynku mocno wszedł w nowy rok. Indeks S&P/Case-Shiller mierzący te ceny wzrósł w styczniu o 8,1 proc.
Okazało się też, że amerykanie są mniej ufni. Indeks zaufania konsumentów spadł w marcu 2013 roku do 59,7 pkt.
Dane z największej światowej gospodarki przeważyły nad towarzyszącą rynkom niepewnością z powodu sposobu, w jaki europejscy decydenci rozwiązali problemy Cypru. Początkowo inwestorzy optymistycznie przyjęli informację, że cypryjskim i europejskim decydentom udało się wypracować porozumienie w sprawie pomocy międzynarodowej dla wyspy. Nikozja ma otrzymać 10 miliardów euro. Wkrótce jednak na rynek wróciły obawy, że cypryjski program ratunkowy może stanowić model rozwiązywania problemów sektorów bankowych innych krajów eurolandu. W takiej sytuacji koszty pomocy bankom ponieśliby także deponenci.