Wall Street wystartowała dziś niemrawo. Inwestorzy wciąż patrzą na Cypr choć dziś na wsypie panował relatywny spokój po ponownym otwarciu banków. Były one zamknięte przez ponad tydzień, gdy toczyły się negocjacje w sprawie pomocy dla tego pogrążonego w kryzysie kraju.
Wkróce jednak indeksy zaczęły piąć się w górę i w końcu indeks S&P500 przekroczył barierę 1565.15 pkt, czyli rekordowy poziom z października 2007 roku, który w ostatnich tygodniach stanowił dla tego indeksu znaczący poziom oporu. Tym samym wskaźnik znalazł się na najwyższym poziomie w historii,
Ostatnia seria danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych utwierdzała inwestorów w przekonaniu, że w przeciwieństwie do europejskiego rynku, amerykański cały czas znajduje się w fazie ożywienia gospodarczego. Chociaż dziś dane makro okazały się nieco słabsze. Jak podał Departament Handlu USA w końcowym wyliczeniu produkt krajowy brutto USA wzrósł w czwartym kwartale 2012 roku o 0,4 proc. w ujęciu zanualizowanym. Analitycy liczyli na nieco lepszy wynik prognozując 0,5 proc. Z kolei liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA wzrosła o 16 tys. wobec poprzedniego tygodnia i wyniosła 357 tys. Słabo wypadł też indeks aktywności biznesu na Środkowym Zachodzie USA, Chicago PMI, któy spadł w marcu z powodu wyhamowania nowych zamówień.
Rynkom pomagały natomiast dane z niemieckiej gospodarki. Sprzedaż detaliczna w Niemczech w lutym 2013 r. wzrosła o 0,4 proc. miesiąc do miesiąca, po wzroście miesiąc wcześniej o 3,0 proc. Analitycy spodziewali się tymczasem spadku sprzedaży o 0,6 proc. w ujęciu miesięcznym.
Pozytywnie odebrano też raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zrzeszająca zamożne państwa. OECD przewiduje, że największe gospodarki świata – USA, Japonia i Niemcy-przyspieszą w tym roku, ale w Europie nie ma co liczyć na większe ożywienie.