Co prawda na pierwszy rzut oka wskaźniki aktywności gospodarczej na świecie w marcu nie wyglądają źle (globalny PMI podniósł się do 53,1 pkt z lutowych 52,9 pkt). Jednakże rozczarowały wskaźnik nowych zamówień (spadek z 53,2 do 52,3 pkt) oraz wskaźnik zatrudnienia (z 52,3 pkt do 51,4 pkt). To źle wróży na kolejne miesiące. W wielu gospodarkach mieliśmy przy tym negatywne symptomy. Strefa euro przyzwyczaiła do słabości, ale liczono, że niemiecka gospodarka będzie sobie dalej dobrze radzić. Tymczasem też dostała zadyszki. W USA widać, że perspektywa cięć wydatków budżetowych zaczyna oddziaływać na zachowania przedsiębiorców i konsumentów. Na emerging markets poza Chinami pokaźne osłabienie koniunktury mieliśmy w Indiach, Brazylii i Rosji (choć we wszystkich tych krajach utrzymywało się ożywienie). Spoza państw, które zazwyczaj przyciągają największe zainteresowanie, zwracały uwagę przede wszystkim Kanada oraz Meksyk. W pierwszym z nich doszło do spadku PMI poniżej 50 pkt, co od jesieni 2010 r., czyli od momentu rozpoczęcia tego badania, nigdy nie miało miejsca. Meksykańska gospodarka, która w ostatnich latach wyróżniała się tempem rozwoju, ma za sobą najgorszy miesiąc od stycznia 2012 r. Oba kraje łączy fakt, że w minionych miesiącach zaczęły mieć problemy z rynkami nieruchomości, które po długim okresie rozwoju zaczęły wykazywać oznaki przesilenia.
Decyzje inwestorów determinują też sygnały płynące z banków centralnych oraz niepewność związana z sytuacją na Półwyspie Koreańskim.
W polskim przypadku nie przeceniałbym natomiast dyskusji wokół OFE. Podobnie jak doniesienia z Korei mają raczej znaczenie w sferze emocji. Dopóki nie będzie żadnych faktów w obu tych kwestiach, które można byłoby uwzględnić w wycenach akcji, jako czynniki mogące wpływać na dynamikę zdarzeń, ale nie wyznaczać ich kierunek, dopóty trzeba je traktować spokojnie. W kontekście podwojenia przez Bank Japonii programu skupu aktywów coraz bardziej zastanawia natomiast, jak blisko rynki finansowe są stanu, przypominającego nasiąkniętą gąbkę, gdzie kolejne dawki wody/dodrukowanych pieniędzy trudno jest już przyjąć. Spadek rentowności tamtejszych 10-latek do 0,44 proc. w świetle polityki zmierzającej do zakończenia deflacji, daje wyobrażenie o skali spekulacji na rynkach w ostatnim czasie. To nie napawa optymizmem.