Owszem, prognozowana na ten rok dynamika zysków na akcje największych spółek ma spadać, rząd planuje kolejne zmiany w OFE a polska gospodarka wciąż zwalnia. Jednak z drugiej strony, wskaźniki wyprzedzające koniunkturę nie pogarszają się i mamy rekordowo niskie stopy procentowe, co może świadczyć o dołku koniunkturalnym (niskie tempo PKB i niska inflacja).
Zbliża się również okres dywidendowy. Ponadto pojawiła się nutka strachu i niepewności (w tym artykuły w mediach coraz częściej wspominające o „zagrożonej hossie" czy „pogromie na GPW"), co jest niezbędne przed kolejnymi ruchami w górę w początkowej fazie trendu wzrostowego. Problemy Cypru zostały odwleczone na przyszłość, ale na horyzoncie pojawiło się kolejne, być może jeszcze większe zagrożenie. Mianowicie rosnące napięcie na Półwyspie Koreańskim i perspektywa wojny (nawet nuklearnej) pomiędzy USA i KRLD. Indeksy z warszawskiego parkietu przebijają kolejne poziomy wsparcia.
Obecna atmosfera stawia byki w niekomfortowej sytuacji. Ich udział w ciągu dwóch tygodni spadł o blisko 14 pkt. proc. i wynosi obecnie 40,2%. Jest to podobnie jak przed tygodniem najniższy poziom od 8 miesięcy. W ostatnim czasie najbardziej zyskała grupa inwestorów neutralnych, pozostających poza rynkiem, których udział wzrósł z 18,8% do 30,1% od połowy marca br.
Natomiast trendu spadkowego w najbliższych 6 miesiącach oczekuje 29,7% inwestorów. Indeks INI wskazujący na przewagę byków nad niedźwiedziami kształtuje się na poziomie najniższym od wakacji 2012 r. I choć może być niżej, to ryzyko inwestycji jest obecnie niższe niż jeszcze na początku br. Poziom 10,5 pkt. proc. znajduje się w środku przedziału, w którym poruszał się indeks od początku jego publikacji (maj 2011).
Zatem nie mamy do czynienia ani ze skrajnym optymizmem ani pesymizmem.