Kreowanie zmienności to jednak zaledwie jedna strona medalu o nazwie analiza rynkowa, gdzie jej drugą i ważniejszą jest umiejętne identyfikowanie rynkowych trendów. Jeżeli mielibyśmy się skupić na tej drugiej stronie medalu, to podać można by w wątpliwość hipotezę, że to Ben Bernanke generuje długoterminowe trendy na rynku akcji, walut czy obligacji. Przykładowo niedawno rozpoczęty w USA i Europie sezon raportów kwartalnych spółek pokazuje, że rezultaty wielu przedsiębiorstw wcale nie są tak złe, jak mogłyby to sugerować publikowane wskaźniki gospodarcze. Właśnie dzięki tym wynikom ceny akcji na Wall Street są na takim, a nie innym poziomie, a Fed – choć wydaje się tutaj istotnym, to jednak tylko dodatkiem. W tym kontekście warto wrócić na GPW i spojrzeć na rynek z nieco innej perspektywy.
Mimo ostatnio zdecydowanie lepszego zachowania spółki małe, mierzone średnią sWIG80, nie są wcale lepsze od blue chips i notowane są na poziomach zbliżonych do połowy 2009 r.
Otóż dominujące w mniemaniu większości czynniki oddziaływania na koniunkturę streścić można w trzech słowach: OFE, sytuacja na rynkach wschodzących oraz działalność Rezerwy Federalnej. Taki skrót myślowy jest oczywiście prawdą, ale patrząc szerzej, stwierdzić można, że tyczy się on w znacznej mierze jedynie wycinka polskiego rynku. Proszę zauważyć, że to głównie duże spółki odznaczają się największą ekspozycją na wspomniane czynniki. W spektrum spółek małych czy średnich sytuacja prezentuje się zgoła inaczej i tam wpływ globalnych czynników nie jest już tak ewidentny. Zapewne z tego względu średnioterminowe trendy panujące na indeksach mWIG40 i sWIG80 diametralnie różnią się od tendencji obserwowanej na blue chips. Gdyby spojrzeć na rynek jeszcze inaczej, to zauważyć można, że największe spółki notowane na GPW, przy wykluczeniu wpływu wypłacanych dywidend, notowane są na poziomie zbliżonym do tego obserwowanego w połowie... 2010 roku. Ceny akcji w praktyce od trzech lat stoją w miejscu. Paradoksalnie, mimo ostatnio zdecydowanie lepszego zachowania, spółki małe mierzone średnią sWIG80 nie są wcale lepsze od blue chipów i notowane są na poziomach zbliżonych do... połowy 2009 roku. W dłuższym terminie jest więc marazm. Czy to oznacza, że na rynku nic się nie dzieje? Otóż dzieje się wiele, ale na pojedynczych spółkach czy całych sektorach. To wymarzony rynek dla poprawnej selekcji walorów, a nie gry alokacją.