Jeśli chodzi o średnioterminowy horyzont inwestycyjny, to widać, że nie pierwszy już raz sezon wynikowy najwyraźniej pomógł w podtrzymaniu dobrych nastrojów na Wall Street. S&P500 szybko wydostał się z czerwcowej opresji na fali reakcji na rezultaty korporacji. Jak na razie ok. 2/3 firm podało wyniki lepsze od prognoz. Co prawda miłe niespodzianki to już swoista tradycja (także w poprzednich czterech sezonach 63-66 proc. spółek zaskakiwało in plus), ale najwyraźniej inwestorzy przywiązują do tego czynnika dużą wagę. Niemałe znaczenie mają przy okazji prognozy na kolejne kwartały, które przewidują nowe rekordy zysków. Pytanie jednak, czy wraz z końcem sezonu wyników (który nastąpi za ok. 3 tygodnie) nie wyczerpie się wobec tego paliwo do dalszej zwyżki notowań na Wall Street, przynajmniej w krótkim horyzoncie czasowym? Niepokoić może ostatni gwałtowny skok wskaźnika optymizmu, jakim jest średni udział akcji w aktywnie zarządzanych portfelach (według ankiety NAAIM). Skok wskaźnika z 34 proc. w ciągu czterech tygodni do 87 proc. oznacza błyskawiczną zamianę pesymizmu wśród zarządzających (wywołanego przez czerwcową korektę) na niebezpiecznie wysoki optymizm. To zwiększa ryzyko „post-wynikowej" korekty.