Natomiast rynki akcji czy to w Paryżu, czy we Frankfurcie rosnąc o prawie 40 proc., licząc od czerwca ubiegłego roku, zdają się przeceniać siłę tego ożywienia. Traktują je tak samo jak poprzednie cykle, które przyjmowały kształt litery V. Tym razem jednak może być nieco inaczej. Opublikowane w ostatnich dniach dane ze Stanów Zjednoczonych dotyczące sprzedaży domów oraz zamówień na dobra trwałe okazały się znacząco niższe od oczekiwań. Może to sugerować, że odradzająca się gospodarka nie będzie podążać typową hiperboliczną ścieżką, a odbicie przybierze bardziej zmienny charakter. Z podobnym schematem możemy mieć do czynienia w Europie. Na wzrost gospodarczy napędzany inwestycjami i konsumpcją wspieraną silną akcją kredytową nie mamy co liczyć w większości państw strefy euro. Dlatego odpoczynek od zwyżek, jaki obserwujemy ostatnio zarówno w USA, jak i w Niemczech, jest zupełnie naturalny. Korekta ta ma zresztą prawo jeszcze chwilę potrwać. W końcu indeks S&P500 już od prawie 10 miesięcy pozostaje powyżej swojej 200-sesyjnej średniej. Co prawda historia giełdy w USA zna dłuższe okresy utrzymywania się indeksów na takich poziomach, jednak najczęściej spadek S&P500 poniżej długoterminowej średniej następował po 11 miesiącach. Gdyby taki typowy scenariusz miał się powtórzyć, to w najbliższych tygodniach amerykański indeks akcji powinien kontynuować korektę, zniżkując o kolejne 6 proc. Szukając tematów, jakie we wrześniu mogą popsuć nastroje inwestorów, trzeba uwzględnić Syrię, gdzie interwencja zbrojna staje się niemal pewna. Również rozpoczęcie zmniejszania tempa skupu obligacji przez Fed już we wrześniu wydaje się przesądzone. Wskazują na to utrzymująca się na wysokich poziomach rentowność amerykańskich obligacji oraz znaczące osłabienie się walut na wielu rynkach wschodzących. Paradoksalnie tak gwałtowna wyprzedaż tych walut, która tym razem nie jest wynikiem credit crunchu jak w 2008 roku, czy kryzysu zadłużeniowego jak w 1997 roku, może się okazać pozytywna dla emerging markets. Zwiększenie konkurencyjności dzięki dewaluacji pomoże takim krajom jak Brazylia lepiej wykorzystać poprawę w światowej gospodarce w przyszłym roku.