Z taką sytuacją mamy do czynienia od 1 października. W okresie istnienia warszawskiej giełdy jedyny tego typu wcześniejszy przypadek miał miejsce pomiędzy 13 a 19 listopada 1995 r. oraz pomiędzy 15 grudnia 1995 r. a 6 stycznia 1996 r. Jak widać z perspektywy czasu, taka sytuacja 18 lat temu była optymalnym momentem do akumulacji polskich akcji, które już nigdy później nie były tańsze. Powtórzenie się tego scenariusza obecnie jest zapewne mało prawdopodobne. Na krótką metę WIG osiągnął dołek 20 grudnia 1995 r., a więc w około pięć tygodni po rozpoczęciu poprzedniego okresu „government shutdown" w USA (choć nie wiadomo, ile było w tym zasługi ówczesnej „afery Olina"). W obecnych realiach dawałoby to koniec pierwszego tygodnia listopada jako termin ujawnienia się maksymalnego negatywnego wpływu sporów budżetowych w USA na polski rynek. Warto zwrócić uwagę, że 18 lat temu największy spadek S&P 500 nastąpił między 8 a 10 stycznia 1996 r., a więc prawie dwa miesiące po początku kryzysu budżetowego i już po przywróceniu finansowania rządu USA. Obecnie można sobie wyobrazić podobny scenariusz.
EUR/USD, który w drugiej połowie września wyszedł na 7-miesięczne maksimum, zachowuje się na razie podobnie jak w styczniu tego roku podczas poprzedniego zamieszania związanego z osiągnięciem przez USA limitu długu publicznego. Wtedy kurs dolara spadał aż do osiągnięcia kilkunastomiesięcznego minimum względem euro. Można sobie wyobrazić, że politycy ze strefy euro obserwujący z niepokojem umacniające się euro podcinające opłacalność europejskiego eksportu zaczną się niebawem licytować z Amerykanami na temat tego, kto ma większe kłopoty finansowe i wyciągną z szafy jakiś chowany tam szkielet.
W styczniu korekta na giełdach strefy euro rozpoczęła się, gdy EUR/USD dotarł do poziomu 1,364. Można sobie wyobrazić, że teraz możliwy jest do osiągnięcia poziom minimalnie wyższy. Gdyby tak się stało, to kurs USD/PLN zapewne trafiłby poniżej poziomu ostatniego dołka na 3,06, który to spadek byłby z czasem dobrą okazją do krótkoterminowych zakupów dolarów.
W maju–czerwcu WIG zrobił szczyt w 20 dni po S&P 500 (21 maja – 10 czerwca). W sierpniu WIG zrobił szczyt w 12–13 dni po S&P 500 (2-14/15 sierpnia). W obecnych realiach dawałoby to szczyt WIG-u 12-20 dni po szczycie S&P 500 z 18 września, czyli najpóźniej 8 października. WIG od szczytu S&P 500 rósł w tych dwóch ostatnich przypadkach o 3,9 i 5,8 proc., co w obecnych realiach dawałoby szczyt WIG-u na 51354-52262 pkt. Dwie ostatnie zwyżki WIG-u (kwiecień–czerwiec i czerwiec–sierpień) trwały 48 dni. Powtórzenie tego scenariusza po raz trzeci dałoby szczyt WIG-u 23 października.
Obecne zachowanie WIG-u vs. S&P 500 przypomina również sytuację sprzed roku. Wtedy S&P 500 zrobił szczyt już 14 września, a WIG ustanawiał nowe maksima jeszcze 18 października. Później wartość S&P 500 załamała się o ponad 100 punktów, na co WIG zareagował z godnością 3,2-proc. korektą. Obecnie mogłoby być podobnie.