Entuzjazm inwestorów podskoczył do rekordowych poziomów – odsetek byków w ankiecie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych już od 4 tygodni utrzymuje się na poziomie powyżej 60 proc. Również i inne wskaźniki sugerują krótkoterminowe przegrzanie rynku. Zresztą nie tylko naszego.
Wizja końca drukowania przez Fed oddaliła się w czasie, a EBC wczoraj zrobił prezent inwestorom, obniżając stopę do 0,25 proc. Czynniki ryzyka jakby mniej straszą. A nawet, jak się przypominają, to zaraz włącza się myślenie, że to przecież nie jest wielki problem, najwyżej będą więcej/dłużej drukować. Przepływ środków z bezpiecznych w kierunku bardziej ryzykownych instrumentów następuje. Także u nas. Jednym słowem – hossa na całego.
Wyniki finansowe nie rozpieszczają (ale przynajmniej na razie za bardzo nikt tym się nie przejmuje, bo przecież będą się poprawiać wraz z dalszym ożywieniem gospodarczym). Pozytywnych niespodzianek jest nawet mniej niż w poprzednich kwartałach, bo do tych, którzy pozytywnie zaskakiwali, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Banki, które były największą sensacją poprzedniego sezonu, tym razem już aż tak nie rozpieszczają akcjonariuszy. O firmach surowcowych i pokrewnych nie wspominam nawet, bo wiadomo, że z pustego i Salomon nie naleje.
Do dyskusji dotyczącej przyszłości OFE zdążyliśmy przywyknąć. Inwestorzy przestali się bać (nie tak, jak w czerwcu czy na początku września). Nawet można zaryzykować tezę, że przy benchmarku na poziomie 90 proc. WIG, OFE mają ciągle za mało akcji.
Oferty na rynku pierwotnym rozchodzą się jak ciepłe bułki. PKP Cargo to wręcz – jak się okazało – było towarem reglamentowanym. Sukces IPO Energi jest praktycznie przesądzony, przynajmniej jeśli chodzi o sprzedaż akcji przez Skarb Państwa. Oferta o wartości 2 mld zł z hakiem nie stanowi problemu. Nikomu nawet nie będzie przeszkadzać to, że spółki energetyczne historycznie – delikatnie mówiąc – nie były gwiazdami naszego parkietu.