Jednakże inne rynki europejskie w dużej mierze potraktowały to jako wewnętrzną sprawę Grecji i generalnie zachowały spokój. Również kurs euro do dolara, odbijając się od poziomu 1,11 do 1,13–1,14, pokazał, że na razie kwestia grecka wydaje się być zdyskontowana.
Co ciekawe, amerykański rynek akcji, który przez ostatnie lata był przez większość czasu globalnym liderem, nie tylko nie podążył za czołowymi indeksami giełd europejskich do nowych historycznych rekordów, ale S&P 500 wręcz zawrócił w dół i w czwartek dotarł do poziomów wsparcia wyznaczonych przez styczniowe dołki. Ich przełamanie może zepchnąć indeks o kilka procent w dół w stylu obserwowanym ostatnio w pierwszej połowie października ub.r. Takie ewentualne osłabienie giełdy w USA można wiązać z lokalnie zbyt gwałtowną aprecjacją dolara w ostatnich tygodniach. Nie wydaje się jednak, by rynkowi akcji w USA mogło zaszkodzić coś poważniejszego niż dokończenie korekty zbliżonej swym charakterem do tej z września–października ub.r. Układ ostatnich lokalnych dołków S&P 500 związanych z cyklem 10-tygodniowym – 7 sierpnia, 15 października i 16 grudnia sugeruje okolice okresu 16–23 lutego jako orientacyjny termin kolejnego dołka tej klasy.
Gdyby korekta w USA rzeczywiście zechciała się przedłużyć i pogłębić, to można sądzić, że te europejskie indeksy, które po ogłoszeniu przez EBC decyzji o rozpoczęciu od marca skupu aktywów zdołały się wybić na historyczne rekordy, wykonają w lutym ruchy powrotne do wsparć wyznaczonych przez ubiegłoroczne maksima (DAX – po zakończeniu styczniowego impulsu wzrostowego – zastuka od góry w poziom 10000).
WIG, który jeszcze w poprzednim tygodniu na fali niepokojów wywołanych niespodziewaną aprecjacją franka trafił na 5-miesięczne maksimum, od siedmiu sesji zachowuje się bardzo mocno, jak gdyby inwestorzy wykorzystywali osłabienie Wall Street do akumulacji polskich akcji. Cały czas nie jest jasne, czy dołek cyklu 40-tygodniowego na WIG-u już jest za nami, czy też do lutego czekałaby nas jeszcze jedna fala osłabienia. Czwartkowy sondaż INI Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych przyniósł trzeci największy w prawie czteroletniej historii sondażu skok w górę salda optymistów i pesymistów o ponad 22,6 pkt proc. (dwa równie duże miały miejsce 15 marca 2012 i 14 czerwca 2012). Owo saldo wzrosło do najwyższego poziomu od 12 czerwca ub.r. Z kontrariańskiego punktu widzenia nie jest to zbyt dobry znak dla rynku akcji.