Po neutralnym rozdaniu na Wall Street w piątek i mocnym ataku popytu w Warszawie na sesji czwartkowej można było oczekiwać sesji spokojnego czekania na kolejny impuls wzrostowy. W istocie, sesja przyniosła zarówno impuls wzrostowy, jak i spadkowy. Pierwszym była zwyżka na rynkach bazowych, które szukały kontynuacji wzrostów z poprzedniego tygodnia. Drugim był zamach bombowy w Turcji, na który rynek walutowy odpowiedział przeceną tureckiej waluty. Pośrednio osłabienia poszukał również złoty, co przełożyło się na zerwanie korelacji GPW z rynkami bazowymi i w ekstremalnym punkcie sesji WIG20 tracił 1,5 procent, gdy niemiecki DAX zyskiwał około 1 procent. Czytelnej dywergencji pomiędzy GPW i innymi rynkami towarzyszyła presja spadkowa na akcjach polskich banków, które przewodziły dziś obozowi podażowemu i przypomniały inwestorom, iż rośnie w Polsce prawdopodobieństwie niekorzystnych dla sektora rozwiązań tematu kredytów we frankach szwajcarskich, jak również wprowadzenia podatku od aktywów. Owocem jest spadek WIG20 o 1,8 procent przy obrocie na poziomie 450 milionów złotych. Bilansem technicznym zamknięcia na poziomie 2444 punktów jest przesunięcie indeksu największych spółek do środka konsolidacji, której granicami są opór w rejonie 2300 punktów i wsparcie w rejonie 2200 punktów. Technicznie nie można zatem mówić o dramatycznej zmianie, ale spadek o 1,8 procent oznacza, iż sesja czwartkowa, która skończyła się zwyżką o 1,8 procent, znalazła dziś przeciwwagę w postaci mocnej kontry podaży. Oddala się zatem prosty scenariusz wzrostowy, w ramach którego rynek niesiony sukcesami byków w rejonie 2200 punktów zrobił ledwie krótki przystanek w rejonie 2300 punktów.
Adam Stańczak
e-mail: [email protected]