Po przecenie z którą inwestorzy na warszawskiej giełdzie borykali się w poniedziałek , wtorkowa sesja przyniosła uspokojenie nastrojów. Ciężko jednak mówić o powrocie optymizmu. Od początku dnia byliśmy bowiem świadkami symbolicznych zmian indeksów. WIG20 notowania zaczął nad kreską i przez pół dnia udawało mu się nad nią utrzymywać. W drugiej części dnia do głosu doszła podaż. Jak się jednak okazało i ona nie bardzo miała chęć do bardziej zdecydowanego ataku. W efekcie byliśmy świadkami męczącego przeciągania liny. Można to nawet zrozumieć szczególnie, że kalendarz makroekonomiczny świecił we wtorek pustkami. W ostatecznym rozrachunku górą były jednak byki. WIG20 zyskał 0,2 proc. Spadkom nie oparły się natomiast średnie firmy. mWIG40 stracił 0,4 proc. Lepiej poradziły sobie „maluchy".  sWIG80 zyskał symboliczne 0,02 proc. Po raz kolejny wiele do życzenia pozostawia aktywność inwestorów. Obroty na całym rynku wyniosły zaledwie 640 mln zł co nie jest zbyt oszałamiającym wynikiem.

Na pocieszenie naszym inwestorom pozostaje fakt, że podczas gdy WIG20 notował symboliczne zmiany, to inne europejskie rynki borykały się z poważniejszą przeceną. Niemiecki DAX w momencie zamknięcia handlu w Warszawie tracił 0,8 proc., francuski CAC40 spadał o 0,6 proc.

Nie zmienia to jednak faktu, że od początku roku to właśnie zagraniczne rynki prezentują się zdecydowanie lepiej niż nasz rynek. GPW wciąż bowiem tkwi w marazmie. Patrząc na kalendarz makroekonomiczny ciężko się spodziewać przełomu w najbliższych dniach. W środę brakuje publikacji, które byłyby w stanie rozpalić emocje inwestorów. Nieco lepiej powinno być w czwartek i piątek. Nie można także zapominać, że w Polsce lada chwila na dobre rozpocznie się sezon wynikowy. W czwartek swoimi osiągnięciami pochwali się m.in. PKN Orlen. Pozostaje mieć nadzieje, że w miarę pojawiania się kolejnych wyników inwestorzy będą skłoni do podejmowania bardziej zdecydowanych działań na naszym parkiecie.