Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Tomasz Hońdo, starszy analityk, Quercus TFI
Nasz scenariusz zakładający podobieństwo sierpniowego tąpnięcia do tego z 2011 r. okazał się zatem trafny. Amerykański indeks z łatwością zbliżył się do rekordów hossy. Jakkolwiek analogia z podobnymi historycznymi przypadkami sugeruje, że wkrótce po zdobyciu szczytu powinna nadejść solidna korekta (kilkuprocentowa?), to błyskawiczne odrobienie strat każe przyjąć, że długoterminowy trend wzrostowy został potwierdzony.
Siłą napędową powinny być oczekiwania wyższych zysków spółek. Choć prognozy zarobków na 2016 r. zostały w ostatnich miesiącach zredukowane, to jednak uwaga inwestorów i analityków będzie się przesuwała w kierunku 2017 r. A ten ma przynieść wzrost zysków o ok. 12 proc. Nie należy oczekiwać jednak fajerwerków – wskaźniki P/E (cena/zysk) w USA są znów wygórowane, a tymczasem w okresach podwyżek stóp procentowych miały zwykle tendencję do powolnego spadku.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Krajowe indeksy wróciły na wzrostową ścieżkę, ale jak na razie środowe odbicie nie wygląda zbyt przekonująco.
Za Odrą widać pewne oznaki przegrzewania się koniunktury giełdowej. Współczynnik P/BV zakończył miniony miesiąc powyżej „dwójki”.
Wtorkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się spadkami głównych indeksów. WIG20 stracił 0,87 procent przy niespełna 1,71 miliarda złotych obrotu, gdy indeks szerokiego rynku WIG spadł o 0,93 procent z licznikiem pokazującym 2 miliardy złotych.
Indeks dużych spółek tracił drugi dzień z rzędu, natomiast wciąż jest zdecydowanie za wcześnie na wszczynanie alarmu.
Prezentacja technologicznego dema Wiedźmina 4 przez CD Projekt Red podczas State of Unreal wywołała znaczące poruszenie na warszawskiej giełdzie.
Indeks dużych spółek na półmetku sesji traci 1,5 proc. Jak na razie obronił się jednak przed spadkiem poniżej 2700 pkt.