Ograniczona liczba cenotwórczych informacji z największych światowych gospodarek i rodzimych spółek, które sezon publikacji raportów kwartalnych mają już za sobą, sprawiły, że indeksy przez większą część piątkowych notowań miały problem z obraniem kierunku. Wiele do życzenia pozostawiała aktywność inwestorów. W trakcie całej sesji właścicieli zmieniły walory o wartości mniejszej niż 500 mln zł.

Krajowe indeksy poruszały się zgodnie z trendem wyznaczonym przez największe zachodnioeuropejskie rynki. Nieco więcej do powiedzenia mieli kupujący, choć wielkiego entuzjazmu nie zanotowano. Można było odnieść wrażenie, że rynki są już myślami przy grudniowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej oraz Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych. Handel nieco się ożywił, dopiero gdy do gry włączyli się pozytywnie nastawieni Amerykanie. Ich optymizm udzielił się pozostałym rynkom, choć przed zamknięciem handlu niewiele udało się już kupującym ugrać. Ostatecznie główny wskaźnik warszawskiej giełdy WIG20 zakończył sesję na 0,61-proc. plusie. Za pozytywny akcent tego tygodnia można uznać fakt, że wspomnianemu indeksowi udało się stosunkowo szybko powrócić ponad psychologiczną barierę 2000 pkt. Jest więc szansa, że rynek w końcu znalazł twarde dno.

Spośród największych firm na naszej giełdzie najbardziej rozchwytywane były walory LPP. Z dobrej strony pokazały się największe banki – Pekao i PKO BP. Na drugim biegunie wśród najmocniej przecenionych znalazły się akcje Bogdanki i Tauronu.

Piątek nie był udanym dniem dla euro, którego osłabiły słowa Mario Draghiego, prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Po raz kolejny zasygnalizował on rynkom możliwość poluzowania polityki monetarnej w strefie euro. Zyskał nam tym złoty, który umocnił się względem wspólnej waluty. Na koniec piątkowych notowań za euro płacono 4,24 zł, a dolar wyceniany był po 3,97 zł.

[email protected]