Często brak drogowskazu ze strony Amerykanów prowadzi do spokojnej sesji i niewielkich zmian indeksów. Dzisiaj rzeczywiście było spokojnie, ale zmiany cen akcji były nieco większe i to we wzrostową stronę.
Po trudnym początku tygodnia i serii spadkowych sesji GPW doczekała się odbicia i zwyżki głównego indeksu o 1%. Już początek notowań przebiegał po wzrostowej stronie, na co wpływ miał wzrost cen akcji KGHM, które pozytywnie reagowały na zwyżkę cen miedzi. Pomagały również wzrosty cen akcji spółek energetycznych, które w ostatnim czasie przeżyły prawdziwy Armagedon. Informacja prasowa o możliwości powrotu idei Nowej Kompanii Węglowej zapewne nieco pomagała, gdyż oznaczała możliwość pewnej restrukturyzacji bankrutujących kopalń oraz rozłożenia kosztów ich pomocy na więcej podmiotów niż same spółki energetyczne. Warszawski rynek do silnych z pewnością jednak nie należał i dobrze było to widać w trakcie dnia. Otóż wraz z upływającymi godzinami w Europie Zachodniej zwyżki głównych indeksów się zwiększały, a na GPW nie. Najlepszą formę prezentował niemiecki DAX, który wybił się na nowe najwyższe poziomy od czasu sierpniowej paniki. W tym kontekście zmiany przy Książęcej przez znaczną część dnia były rozczarowujące. Dopiero na godzinę przed końcem sesji kilka zleceń podbiło rynek i dzięki nim udało się ostatecznie wypracować pokaźny wzrost. Takie ruchy pokazują jak płytki jest rynek i niewiele kapitału potrzeba by nim ruszyć w jedną bądź drugą stronę. Obroty wciąż bowiem były niskie i ledwo przekroczyły 500 mln zł. Wydaje się, że poważny kapitał nadal czeka z boku i nie chce się angażować w obliczu regulacyjno-politycznych zagrożeń. Pytanie czy jeszcze przed końcem roku okaże on zainteresowanie warszawskim parkietem pozostaje otwarte.
Łukasz Bugaj, CFA