WIG20 rozpoczął notowania od niewielkiego wzrostu, później atak popytu sprawił, że kolor zielony na parkiecie zaczął świecić jeszcze mocniej, by w końcu byki ustąpiły pola niedźwiedziom. Na godzinę przed zakończeniem handlu WIG20 zbliżył się do środowego poziomu zamknięcia i widmo kolejnej przeceny znów zajrzało w oczy inwestorów. Na szczęście na tym analogie w stosunku do środowej sesji się skończyły. Atak podaży został bowiem w ostatnim fragmencie notowań odparty, i to z nawiązką. W efekcie tuż przed zamknięciem handlu WIG20 zyskiwał nawet ponad 1 proc. Dzięki temu ruchowi zaczęliśmy się wpisywać w ogólny obraz rynkowy w Europie. Niemiecki DAX niemal przez cały dzień zyskiwał ponad 1 proc. Podobnie zachowywał się francuski CAC40. Wpływu na Europę tym razem nie mieli Amerykanie, którzy w czwartek odpoczywali od handlu.
Ostatecznie indeks największych spółek naszego parkietu notowania zamknął z przytupem. Zyskał 1,1 proc. Jego motorem napędowym były spółki energetyczne. Akcje Tauronu podrożały o 4,1 proc. Udany dzień mieli także akcjonariusze PGE. Walory tej firmy zyskały 4 proc. Energa urosła 1,8 proc.
Trzeba jednak pamiętać, że sektor ten ostatnio został mocno doświadczony przez rynek. Nie sprzyjały mu przede wszystkim informacje o ewentualnym zaangażowaniu go w ratowanie górnictwa. Analitycy zaznaczają, że dopóki kwestia ta ostatecznie nie zostanie rozstrzygnięta, ciężko będzie o solidniejsze odreagowanie spółek tego sektora.
Nie tylko jednak największe spółki mają za sobą udaną sesję. Nieźle poradziły sobie także średnie i małe firmy. mWIG40 zyskał 1,1 proc., a sWIG80 0,6 proc. Z tego powodu, że wolne mieli inwestorzy w Stanach Zjednoczonych, nie zachwyciła aktywność graczy na naszym rynku. Obroty wyniosły zaledwie 530 mln zł. Niewykluczone, że podobnie będzie w piątek. Sesja na Wall Street co prawda się odbędzie, ale będzie skrócona.