Taki, a nie inny obraz polskiego rynku akcji spowodowały głównie czynniki wewnętrzne. Mimo wzrostu gospodarczego na satysfakcjonującym poziomie za sprawą polityki jest obecnie dyskontowanych więcej ryzyk dla przyszłego poziomu zysków spółek niż jeszcze kilka miesięcy temu. Kolejne podatki sektorowe, w przypadku spółek z dużym udziałem Skarbu Państwa, potencjalne nieuzasadnione rachunkiem ekonomicznym inwestycje czy zmiany w zarządach spowodowały wyprzedaż polskich blue chips.
Z drugiej strony wychodzenie z funduszy i obawy o dalsze funkcjonowanie OFE wywołały również spadki na „misiach", do tej pory odpornych na zawirowania. Polska wpisuje się jednak w szersze spektrum rynków rozwijających się, w które uderzają niskie ceny surowców, ale również – jak w przypadku Brazylii czy ostatnio RPA – problemy wewnętrznej polityki.
Polska giełda wypada w tym roku bardzo słabo na tle świata. Stopa zwrotu z indeksu WIG20 w lokalnej walucie (-19,42 proc. na 21.12) plasuje nas w dziesiątce najgorszych rynków. Od lokalnych szczytów na przełomie kwietnia i maja główne indeksy spadły odpowiednio o 27 (WIG20), 19,5 (WIG), 11,1 (mWIG40) i 9,8 proc. (sWIG80). Dzisiaj wyceny w Polsce wydają się atrakcyjne na tle innych rynków (dyskonto wobec innych rynków wschodzących wzrosło do historycznych poziomów i przekracza 20 proc.), ale wskaźniki P/E i P/BV są również poniżej wieloletnich średnich, mimo oczekiwań co do spadku zysków w 2016 r.
Polska gospodarka w znaczny sposób różni się od innych rynków wschodzących. Po pierwsze, jesteśmy importerem netto surowców, a więc ich niskie ceny per saldo powinny mieć pozytywny efekt dla gospodarki. Silny jest w Polsce popyt wewnętrzny, który dodatkowo ma być wspierany przez inicjatywy nowego rządu (500 zł na dziecko, podniesienie kwoty wolnej od podatku). Pamiętać również należy, że Polska będzie beneficjentem nowej perspektywy unijnej i nowych inwestycji. Dlatego oczekujemy, że wzrost PKB w Polsce w 2016 r. wyniesie solidne 3,5 proc. Zatem fundamenty są solidne, spółki mają silne bilanse i wypłacają wysokie dywidendy. Wiele ryzyk jest już uwzględnionych w cenach, a sztandarowym przykładem jest tu sektor bankowy, który przy aktualnie niskich wycenach (P/E dla sektora wynosi około 12) ma szanse na odreagowanie części spadków. Wiele wskazuje, że efekt stycznia – w przeciwieństwie do rajdu św. Mikołaja – ma szanse pozytywnie zaskoczyć inwestorów.