Już początek czwartkowej sesji zapowiadał duże spadki wszystkich głównych indeksów na Starym Kontynencie. Również przy ul. Książęcej przez większą część dnia dominował kolor czerwony. W trakcie sesji indeks blue chips tracił nawet prawie 2 proc. Ostatnia godzina handlu przyniosła jednak udaną ofensywę rynkowych byków dzięki czemu WIG20 zamknął dzień na 0,25 proc. plusie. Przypomnijmy, że jest to już trzecia z rzędu wzrostowa sesja dla WIG20.

Polepszenie nastrojów wśród największych spółek nie udzieliła się jednak znacząco małym i średnim emitentom. mWIG40 stracił 1,29 proc. natomiast sWIG80 znalazł się 0,99 proc. pod kreską. Obroty dla całego rynku wyniosły 774 mln zł z czego 624 mln zł to zasługa spółek z WIG20. Z technicznego punktu widzenia wsparciem dla WIG20 jest obecnie poziom 1698 pkt (minimum z poniedziałkowej sesji). Od początku stycznia WIG20 stracił już 4,4 proc.

W momencie zakończenia handlu w Warszawie niemiecki DAX tracił 1,06 proc. natomiast francuski CAC40 spadał o 1,13 proc. Wśród analityków pojawiają się głosy, że hamująca gospodarka Państwa Środka w może w dalszym ciągu straszyć światowe rynki akcji w kolejnych tygodniach.

W gronie największych warszawskich emitentów najmocniej podrożały akcje PZU, Pekao i Cyfrowego Polsatu. Cały dzień wyraźnie traciły z kolei papiery Alior Banku, PGNiG i Orange Polska. Antybohaterem minionej sesji był Biomed-Lublin, którego akcje zakończyły dzień na 45,3 proc. minusie(analiza poniżej).

W piątkowym kalendarzu makroekonomicznym znajdziemy m.in. odczyty grudniowej inflacji w ujęciu PPI oraz sprzedaż detaliczną w USA. Dane te nie powinny jednak znacząco wpłynąć na nastroje inwestorów na światowych rynkach.