Przez niemal całą wczorajszą sesję na GPW wydawało się, że WIG20 zaliczy spadek. W ciągu dnia tracił nawet około 1 proc. Wielu inwestorów za wcześnie jednak spisało sesję na straty. Na fixingu popyt się zmobilizował i w efekcie indeks największych spółek naszego parkietu zyskał 0,05 proc. Czy ten zwrot akcji można uznać jako dobry prognostyk na kolejne dni?
Dzisiejszy dzień na rynku zaczął się od ataku byków. Już na stracie WIG20 był 0,6 proc. nad kreską. To co dzieje się w Warszawie doskonale wpisuje się to, co dzieje się na innych europejskich parkietach. Większość z nich również na starcie notuje solidne wzrosty.
W udanym początku dzisiejszych notowań z pewnością pomogła niezwykle udana sesja na Wall Street. Główne indeksy tamtejszego rynku zaliczyły bardzo solidne wzrosty. S&P 500 wzrósł o 2,39 proc. zaś Dow Jones Industrial urósł niemal 2 proc. Amerykanie rzucili się na zakupy głównie z powodu lepszych od oczekiwań danych makroekonomicznych, w szczególności indeksu ISM dla przemysłu, oraz rosnącej cenie ropy naftowej.
Zielono było także w Azji. Nikkei225 zyskał aż 4,1 proc. Również chiński Shanghai Composite tuż przed zamknięciem notowań był ponad 4 proc. nad kreską. Inwestorom nie przeszkodziła nawet informacja, że agencja Moody's obniżyła perspektywę długu Chin ze "stabilnej" na "negatywną".
Dziś w kalendarzu makroekonomicznym brakuje publikacji, które mogłyby w sposób znaczący wpłynąć na nastroje inwestorów. Po południu warto jednak zwrócić uwagę na raport o zmianie zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych, a także raport o zapasach ropy.