Po zwyżkach z ubiegłego tygodnia apetyty wielu inwestorów zostały rozbudzone. Nie dość, że poziom 1900 pkt skutecznie został obroniony, to co odważniejsi oczyma wyobraźni widzieli już atak na kolejną psychologiczną barierę 2000 pkt. Na razie jednak zapały te skutecznie zostały ostudzone. WIG20 od początku poniedziałkowej sesji był pod kreską. Już na starcie stracił 0,5 proc. Pocieszeniem był fakt, że w spadkach nie byliśmy osamotnieni. Również inne europejskie parkiety rozpoczęły dzień od przeceny.
Z racji tego, że poniedziałkowy kalendarz makroekonomiczny świecił pustkami, trudno było spodziewać się jakiejś diametralnej zmiany sytuacji na rynkach w kolejnych fragmentach notowań. Podaż skutecznie kontrolowała sytuację. Co więcej, z każdą godziną handlu jej przewaga stawała się coraz bardziej wyraźna. WIG20 nawet przez moment nie był w poniedziałek na plusie. W ciągu dnia tracił nawet ponad 1 proc. Ostatecznie jednak końcówka notowań przyniosła nieznaczną poprawę. WIG20 stracił 0,5 proc. i zakończył dzień na poziomie 1952 pkt. Francuski CAC40 w momencie zamknięcia handlu w Warszawie był 0,7 proc. pod kreską. Na tym tle nieźle wypadł niemiecki DAX, który zyskiwał symboliczne 0,1 proc.
Poniedziałkowej przeceny na warszawskim parkiecie raczej nie należy traktować jako oznaki słabości naszego rynku. Bardziej prawdopodobna wydaje się teoria, że po zwyżkach z ubiegłego tygodnia rynek uznał, iż przyszedł po prostu czas na zdrową korektę.
Czy teza ta jest prawdziwa, przekonamy się w kolejnych dniach. Patrząc w przyszłość, warto zwrócić uwagę na bogaty kalendarz makroekonomiczny (we wtorek odczyty indeksów PMI, w środę dane o bezrobociu w Polsce) oraz na fakt, że ten tydzień na GPW jest krótszy, w piątek nie ma sesji. Zbliżające się święta mogą skłonić część inwestorów do mniejszej aktywności na rynku.