CDM Pekao
Początek tygodnia nie przyniósł istotnych zmian obrazu globalnych rynków akcji, w poniedziałek dominowały spadki, a ich skala, generalnie, była dosyć duża, grono rynków zwyżkujących było wąskie, niewielkie wzrosty były pojedynczymi wyjątkami. Wczoraj tak jak w piątek nie było zbyt wielu publikacji danych ani wskaźników makro, najistotniejsze były odczyty produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej i zagranicznych inwestycji bezpośrednich w Chinach za maj. Poza inwestycjami, które nieoczekiwanie w maju spadły, pozostałe odczyty nie były zbyt rozbieżne od poprzednich odczytów i oczekiwań. Silne spadki na giełdach chińskich były pośrednio też efektem zamknięcia tych rynków w czwartek i środę w związku ze świętem. Jednym z najsłabszych rynków akcji na świecie był giełda tokijska, co poza zbliżającym się posiedzeniem rady BoJ było skutkiem dalszego umocnieniem się JPY, który osiągnął najwyższy od dwóch lat poziom do USD. W Europie gdzie, poza giełdą grecką, skrajne spadki nie były tak dotkliwe jak w Azji głównym motorem napędzającym podaż akcji były obawy o wynik referendum w Wielkiej Brytanii, co ponownie negatywnie wpłynęło na rynki uprzemysłowionych krajów Europy Zachodniej. Relatywnie najlepiej zachowały się amerykańskie rynki akcji gdzie spadki były stosunkowo małe. Wczoraj na rynku FX JPY nadal kontynuował umacnianie się, a relatywna siła USD zmalała i tak jak EUR amerykańska waluta wczoraj wykazała zbilansowane zmiany do pozostałych walut. Osłabienie popytu na USD wpłynęło lekko pozytywnie na rynek surowców, towarów i metali. Z kolei rynek rządowego długu był spolaryzowany, drożały obligacje USA, Japonii, brytyjskie, a większość obligacji pozostałych krajów taniała. Dziś rozpoczynają się posiedzenia FOMC i Rady BoJ, jednak rynki będą dyskontować ich efekty dopiero jutro i w czwartek.
Piotr Neidek, DM mBank
Przecena na Wall Street nabiera tempa zaś niedźwiedzie coraz śmielej radzą sobie poza granicami USA. W Londynie doszło do mocniejszej wyprzedaży akcji, w wyniku czego indeks FTSE250 zamknął się na najniższym od trzech miesięcy poziomie i ponownie zszedł poniżej dzienną dwusetkę. DAX finiszował na wysokości 9657 co oznacza, że formacja G&R nabrała na znaczeniu i stosując klasyczną metodologię wyznaczania docelowych zasięgów spadków okazuje się, że na celowniku są okolice lutowego denka.
Krystian Brymora, DM BDM
Wczorajsza sesja była trzecią spadkową z rzędu i praktycznie zniosła całą falę wzrostową z minionego tygodnia (brakło 10 pkt, min dzienne 1758 pkt). Kontra popytu, jednak przy wciąż bardzo niskim obrocie, pozwoliła zniwelować dzienny spadek do 0,3% (1783 pk), przez co świeczka z technicznego punktu widzenia nie wygląda źle. Wczoraj od samego rana musieliśmy się zmierzyć z ok. 3% wyprzedażą w Japonii/Chinach. Dziś bilans azjatyckiego handlu też jest czerwony, ale jego skala mniejsza. Po ok. 0,8% spadku na NYSE, kontrakty na Nikkei tracą ok. 1%, a w Chinach ok. 0,4%. W rezultacie futures na DAX świecą 0,9% kolorem czerwonym. Zapowiada się więc kolejny trudny początek z baczniejszą obserwacją lokalnych dołków 1748-1758 pkt. W optymistycznym scenariuszu byki powalczą o formację podwójnego dna. W kalendarium makro nie ma dziś jakiś istotnych publikacji. Jutro wieczorem konferencja FED (20:30 CET, komunikat 20:00 CET) z nowymi projekcjami makroekonomicznymi i sesją pytań. Rynek nie zakłada podwyżki stóp, choć jeszcze kilka miesięcy temu był to preferowany scenariusz. Słabszy klimat inwestycyjny na głównych rynkach również nie powinien sprowokować takiego ruchu FED, niemniej jak wiadomo, na rynku pewne jest to, że nic nie jest pewne. Taka decyzja (podwyżka stóp) mogłaby w krótkim terminie namieszać, ale po jakimś czasie okazałaby się ulgą, która zaktywizowałaby handel, na co ostatnio najbardziej narzekamy. Europa tymczasem żyje zbliżającym się referendum w W. Brytanii (23 czerwca) odnośnie wyjścia kraju z Unii Europejskiej. Notowania eurosceptyków rosną więc podaż ma kolejny argument.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
W USA tydzień rozpoczął się od pustawego kalendarium. Dane publikowane w Chinach (dynamika produkcji i sprzedaż detaliczna) nie odbiegały od prognoz i nie miały wpływu na nastroje. „Niedźwiedzie" nastroje robiło jednak to, że już w nocy indeksy w Azji gwałtownie spadały, a w Europie kontynuowały piątkową przecenę. To był wpływ zarówno obaw o Brexit (chociaż weekendowy sondaż dawał przewagę zwolennikom pozostania w UE) jak i to, że nadal taniała ropa. Być może strzelanina w USA też miała wpływ na nastroje. Każde takie zdarzenie (nawet poza Wielką Brytanią) zwiększa prawdopodobieństwo Brexitu.
Wall Street rozpoczęła sesję poniedziałkową dość spokojnie. W końcu to przecież nie Kalifornia chce się oddzielić od USA, a Wielka Brytania od Unii Europejskiej. Siłą rzeczy Amerykanie reagują dużo spokojniej. Po godzinie indeksy zaczęły się jednak osuwać, ale spadki były zdecydowanie mniejsze niż te obserwowane w Europie. Można było nawet zakładać, że w końcu sesji obóz byków zaatakuje, ale nic takiego nie nastąpiło. Indeksy straciły po niecały procent i oddaliły się od rekordowego poziomu.