Długoterminowe konsekwencje gospodarcze Brexitu dla Starego Kontynentu będą negatywne i - na obecnym etapie - niemożliwe do oszacowania. Dotychczasowy ład polityczny w Europie prawdopodobnie stanie na głowie.
Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI
W przededniu referendum w Wielkiej Brytanii prawdopodobieństwo Brexitu – bazujące na zakładach bukmacherskich – wynosiło zaledwie kilkanaście procent. Również inwestorzy nie wierzyli w zwycięstwo obozu „Leave". Na przekór powszechnemu optymizmowi, Brytyjczycy zdecydowali się opowiedzieć za opuszczeniem Unii Europejskiej. Taki wynik referendum oznacza, że w najbliższym czasie inwestorzy będą stronili od aktywów ryzykownych – w tym akcji. Szczególnie silną wyprzedaż walorów spółek możemy obserwować na rynkach wschodzących, choć spadki nie ominą także giełd europejskich. Na warszawskim parkiecie spodziewamy się spadku cen akcji. Szczególnie, że poza awersją do ryzyka, która wzrosła w wyniku decyzji o Brexicie, ciąży nad nim niepewność polityczna. Aby ona zniknęła, niezbędne jest rozstrzygnięcie kilku kwestii. Przede wszystkim rząd musi jak najszybciej rozwiązać problem kredytów we frankach szwajcarskich. Do tego czasu sektor bankowy będzie pod presją, rzutując na cały indeks WIG20. Obawy budzi też sytuacja w innych dużych spółkach z udziałem Skarbu Państwa – energetycznych i wydobywczych. Dla koniunktury na polskiej giełdzie istotne będą ponadto kolejne propozycje w kwestii wieku emerytalnego i dalszego istnienia OFE. Cały czas czekamy również na przedstawienie przez rządzących zachęt do długoterminowego oszczędzania – szczególnie w kontekście produktów do indywidualnego i zbiorowego oszczędzania na emeryturę. Dopiero gdy te znaki zapytania znikną, warszawska giełda ponownie może się stać atrakcyjnym miejscem dla inwestorów. Gdy emocje opadną, dla koniunktury na globalnych rynkach akcji kluczowa będzie kondycja światowej gospodarki. Kluczową niewiadomą pozostaje przyszłe tempo wzrostu chińskiej gospodarki.
Marcin Lipka, analityk Cinkciarz.pl:
Poranne notowania złotego pokazują franka powyżej granicy 4.20 zł, dolara w okolicach 4.12 zł, a euro blisko poziomów 4.50 zł. Jest jednak duża szansa, że te poziomy zostaną przekroczone, gdyż ostatnie tygodnie pokazały, że złoty był ekstremalnie wrażliwy na ryzyko Brexitu. Jeżeli więc doszło do opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię, to najprawdopodobniej krajowa waluta będzie jedną z najsłabszych na świecie po funcie.
Oszacowanie maksymalnych poziomów, do których mogą dojść dolar, frank czy euro, jest niezwykle trudne. Przy panice i mniejszej płynności nagłe ruchy mogą wynosić kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt groszy. Analizując jednak skutki Brexitu w przygotowanym przez nas klika dni temu artykule „Brexit: niebezpieczny dla Polski, fatalny dla złotego", zwracaliśmy uwagę na szacunki Morgan Stanley (MS).
Ten bank inwestycyjny zakładał dość wysokie ryzyko Brexitu. Stąd niewykluczone, że rynek zacznie się obecnie bliżej przyglądać jego prognozom. „MS" oczekiwał, że gdy Wielka Brytania opuści Unię, to euro osiągnie poziom 4.60 zł. Warto jednak zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do wielu innych instytucji, zakłada on również, że złoty dalej będzie słabnąć