Poniedziałkowe notowania przebiegały pod znakiem kontynuacji wyprzedaży i w efekcie pogłębienia spadków krajowych indeksów. To oczywiście pochodna negatywnych nastrojów panujących na pozostałych rynkach akcji. Wzrostowy początek na giełdach Starego Kontynentu nie zapowiadał jednak dramatu, jednak inicjatywę bardzo szybko przejęli sprzedający i nie już jej nie oddali do końca sesji. Co gorsza każdą kolejną godziną przewaga rynkowych niedźwiedzi była coraz bardziej zauważalna. W efekcie główne wskaźniki na wielu europejskich parkietach zostały ściągnięte na koniec dnia nawet 3-4 proc. pod kreskę. Na tym tle nie wypadliśmy najgorzej. WIG20 stracił „zaledwie" 2,1 proc.
Wielu inwestorów najwyraźniej wciąż nie mogło się otrząsnąć po wynikach czwartkowego referendum w Wielkiej Brytanii, które zakończyło się po myśli zwolenników Brexitu. Wciąż analizowane są gospodarcze skutki odłączenia się Wielkiej Brytanii od UE i, patrząc na reakcję rynków, wnioski z tej analizy nie są zbyt optymistyczne.
Wśród najmocniej przecenionych akcji, na niemal wszystkich liczących się rynkach, znalazły instytucje finansowe, które mają teoretycznie najwięcej do stracenia na Brexicie. Na fali tych negatywnych nastrojów potaniały również akcje banków notowanych na GPW. To im w dużej mierze zawdzięczamy fatalny wynik poniedziałkowej sesji. Niechlubnym liderem spadków w tym gronie były papiery PKO BP, które straciły 6,7 proc. Mimo obiecującego początku sesji, pod kreską ostatecznie znalazły się również KGHM i PGNiG. Przecenie skutecznie oparły się jedynie walory Enei , Energi, PKN Orlen, Asseco.
Nieco więcej optymizmu można było dostrzec w segmencie małych i średnich spółek, choć niestety nie utrzymał się on do końca sesji. Cześć inwestorów najwyraźniej zwietrzyła szanse, postanawiając uzupełnić portfele o przecenione walory. Wiele spółek wytraciło jednak poranną przewagę i kończąc sesję pod kreską.