Bezpośrednim sygnałem do pokonania dotychczasowych oporów okazały się dane z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, które na nowo przywróciły wiarę w siłę amerykańskiej gospodarki, dając tym samym nadzieję na zakończenie okresu stagnacji w wynikach spółek. Siłę i znaczenie tego wybicia można było kontestować i gdyby miały się one okazać fałszywe, to pierwsza korekta powinna zniwelować cały wcześniejszy wzrost. Tak się jednak nie stało. Korekty praktycznie nie było. Na niektórych indeksach, takich jak przemysłowy Dow Jones, rynek zrobił sobie jedynie przystanek dla złapania oddechu, na innych, takich jak Nasdaq, nawet nie zniżył się do spowolnienia tempa wzrostu. W lipcu, gdy spółki energetyczne spadały w ślad za korektą na cenach ropy, segment ochrony zdrowia, a szczególnie spółki biotechnologiczne zadziwiały swoją siłą. To właśnie sposób rozgrywania hossy, niczym olimpijskiej sztafety, gdzie pałeczka lidera przekazywana jest z jednego sektora na drugi, świadczy o globalnej dominacji amerykańskiej giełdy.
Początek sierpnia przyniósł powtórkę z lipcowego przełomu na indeksie S&P 500. Kolejny rekordowy poziom został ustanowiony podczas piątkowej sesji, znowu w reakcji na lepsze dane dotyczące przyrostu zatrudnienia. Wygląda na to, że nieco solidniejszą, niż ostatnia, korektę amerykańskie indeksy zaczną dopiero po osiągnięciu istotnie wyższego niż dziś poziomu. Choć rynkowych optymistów wśród zarządzających w USA jest więcej niż kilka tygodni temu, a spółki z Wall Street nie są już niedoważane w portfelach inwestorów, to do niebezpiecznie euforycznych nastrojów trochę jeszcze brakuje. Jednak to nie amerykańskie spółki, które odzyskały już wiarę inwestorów, mogą zadziwić swoją siłą w kolejnych tygodniach, lecz firmy z Europy, które tą wiarę utraciły. Apogeum ośmioletniej słabości giełd ze strefy euro w relacji do parkietu z Wall Street miało miejsce na początku ubiegłego miesiąca, gdy Amerykanie świętowali nowe szczyty. Od tego czasu indeksy akcji na Starym Kontynencie radzą sobie całkiem nieźle. Indeks DAX po zamknięciu pobrexitowej luki zmierza prosto do domknięcia kolejnej luki z pierwszej, noworocznej sesji. Natomiast wskaźnik małych spółek z Frankfurtu wyrównał wczoraj swój rekord z czerwca. Europa najwyraźniej podnosi się z kolan.