Przynajmniej w skali tygodni. Pesymizm wywołany zaskakującym dla wielu wynikiem plebiscytu spowodował silną przecenę, ale również w szybkim tempie wyczerpał potencjał niedźwiedzi. Ostatecznie krótko po ogłoszeniu wyników rynki akcji rozpoczęły wzrost cen, który trwa do dziś.
Rosną wartości indeksów oraz zyskują waluty, których zmiany są zwykle z indeksami dodatnio skorelowane. Nasz rodzimy WIG20 po raz drugi miał okazję zmierzyć się z poziomem 1650 pkt i udało się ten poziom utrzymać. Stąd pojawia się przypuszczenie, że skoro już dwukrotnie podaż nie zdołała przełamać tej okolicy, to może jest to twarde dno, na które czekaliśmy. Szczególnie że mogą na to wskazywać narzędzia analizy technicznej.
W związku z tym potencjał wzrostu powinniśmy rozważać w porównaniu z odległością aktualnej wartości indeksu względem dołka 1650 pkt. Czy te 200 pkt jest ryzykiem, które warto podjąć? Potencjał zwyżki jest znacznie większy, choć wymagałoby to zmiany kierunku trendu, a na razie takiej zmiany nie otrzymaliśmy. Obecnie WIG20 wyjściem nad poziom 1850 pkt zakończył fazę przewagi podaży.
Tydzień mamy skrócony, ale w planerze jest kilka ciekawych wydarzeń w sferze makroekonomii. Na poniedziałek zaplanowana była publikacja dynamiki japońskiego PKB oraz tamtejszej produkcji przemysłowej, a z USA napłynęła informacja o wskaźniku aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku.
Dziś poznamy brytyjską dynamikę cen na poziomie konsumentów, polską deflację bazową oraz dane o inflacji w USA (w ujęciu CPI). To także dzień publikacji danych o aktywności podaży na amerykańskim rynku nieruchomości oraz o tamtejszej produkcji przemysłowej.