Inwestorzy woleli wstrzymać się z poważniejszą aktywnością do czasu konferencji Mario Draghiego (w czwartek o 14.30). Rynek liczy na deklarację dotyczącą przyszłych działań banku. Otwarta pozostaje bowiem kwestia przedłużenia programu skupu aktywów.

Biorąc pod uwagę nie najlepszą koniunkturę na rynkach zachodnioeuropejskich, postawa WIG20 zasługuje na spore wyróżnienie. W trakcie sesji notowania wskaźnika warszawskich blue chips, rosły najmocniej spośród wszystkich liczących się indeksów Starego Kontynentu. Większego wpływu na nastroje na GPW nie miały nieco gorsze od oczekiwań ekonomistów dane z polskiej gospodarki. Mowa o odczytach produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej.

W popołudniowej fazie handlu notowania akcji zdecydowanej większości dużych spółek świeciły na zielono. Na fixingu sam WIG20 zyskiwał 1,35 proc., do 1744 pkt. W natarciu znalazła się energetyka, a pretekstem do potężnych zwyżek były słowa ministra Tchórzewskiego, który powiedział, że w planach na ten rok nie ma podniesienia wartości nominalnej akcji spółek energetycznych. Pokaźne zwyżki notowała także branża handlu detalicznego – odzieżowe LPP i obuwnicze CCC.

Skala środowego odbicia WIG20 jest odczuwalna, choć oczywiście w żadnym stopniu nie zmienia szerszego negatywnego obrazu rynku. Z uwagi na ryzyko lokalne i globalne oraz dominujący w szerszym układzie czasowym trend spadkowy należy liczyć się z tym, że podaż tak łatwo nie odpuści. Od wiosennego szczytu (1999 pkt) notowania indeksu blue chips spadły o 13 proc. i w dalszym ciągu nie wyrównał on strat zanotowanych po ogłoszeniu wyników referendum w sprawie Brexitu.