Piotr Neidek, DM mBank
Gwiazdą wczorajszej sesji nad Wisłą okazał się mWIG40, który wprawdzie zyskał mniej niż jego większy brat WIG20, jednakże postawa indeksu jest godna pochwały. Dzienne close wypadło na wysokości 4775 dzięki czemu benchmark powrócił do strefy konsolidacji, z której wypadł podczas sesji z dnia 11 kwietnia 2017.r. Tego typu powrót neguje podażowe sygnały jakie pojawiły się w drugiej dekadzie miesiąca, w wyniku czego niedźwiedzie tracą argument do dalszej podaży akcji średnich spółek. Na wykresie pojawia się pozytywny układ fake, któremu towarzyszy sygnał kupna wg MACD_d. Dodatkowym argumentem na niekorzyść ursusów jest wyłamanie kilkutygodniowej linii trendu spadkowego, dlatego też temat deprecjacji należałoby odłożyć na inny moment. Najważniejszym czynnikiem uderzającym w posiadaczy krótkich pozycji jest jednak fakt obrony linii hossy, na której od kilku dni trwały przepychanki popytowo-podażowe. Wszystko to powinno wesprzeć kupujących, którzy w ostatnich dniach śledzili zachowanie się indeksu mWIG40 i czekali na powrót zieleni do drugiej linii warszawskiego parkietu. A jak wiadomo bez wsparcia średnich jak i małych spółek, blue chips nie będą w stanie wykonać wiarygodnej fali, trwale wynoszącej WIG20 na wieloletnie ekstrema. Wczoraj indeks największych spółek otarł się o tegoroczne maksima i zamknął się na poziomie, z którym nie poradził sobie w marcu. To sprawia, iż na wykresie pojawia się możliwość zbudowania formacji podwójnego szczytu i bez ponowienia popytowej kontry, WIG20 może zachęcić niedźwiedzi do ponownego zepchnięcia benchmarku w okolice dna dwumiesięcznej konsolidacji, w której indeks niestety, ale cały czas przebywa. To sprawia, że pomimo udanej, poniedziałkowej sesji, przełomu na wykresie ww. benchmarku wciąż nie ma...
Adrian Górniak, DM BDM
Europejskie giełdy zareagowały wczoraj hurraoptymizmem na wyniki niedzielnych wyborów we Francji. Wystarczy powiedzieć, że CAC40 zyskał wczoraj aż 4,1%, bardzo mocne zwyżki zanotowały również DAX (+3,4%) oraz londyński FTSE, który podniósł się o 1,3%. W relacji do dolara umacniało się również euro. Tak dobre nastroje w Europie przełożyły się także na rodzimy rynek – blue chipy zamknęły się 1,5% nad kreską (ze szczególnym wskazaniem na sektor paliwowy), zyskiwały także MiS-ie. Strona popytowa była także aktywna za oceanem, gdzie również próżno było szukać czerwonego koloru (Nasdaq zyskał 1,2%, a DJIA oraz S&P500 po 1,1%). Podobnie było w Azji – Nikkei wzrósł o 1,2%, a SCI o 0,2%. Dobre nastroje utrzymują się na rynku terminowym – kontrakty na amerykańskie indeksy rosną po 0,2-0,3%, a futures na DAX o 0,3%. Dzisiejszy kalendarz makro nie będzie zbyt bogaty w odczyty (z USA dotrze do nas garść odczytów dla tamtejszego rynku nieruchomości; ciekawiej powinno być dopiero w czwartek-piątek). Krajowych inwestorów w najbliższym czasie będzie zajmował rozpoczynający się sezon wyników za 1Q'17 (oraz końcówka publikacji sprawozdań za 4Q'16). Dziś wyniki opublikował m.in. Bank Millennium (zysk netto powyżej konsensusu). Z technicznego punktu widzenia ponownie podeszliśmy pod górną granicę kanału bocznego, w którym WIG20 porusza się od połowy lutego. Jeśli popyt byłby wystarczająco silny, aby przebić poziom 2300 pkt., mogłoby to wiązać się z mocniejszym ruchem w górę. Od dołu wsparciem jest pułap 2160-2170 pkt.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Wall Street miała w poniedziałek dużą zachętę w postaci euforii panującej na europejskich giełdach. Tam gracze zapomnieli o wszystkich zagrożeniach i kupowali akcje jak szaleni. To prawda, że sondaże w drugiej turze dają Emmanuel Macron ponad 20. punktową przewagę i niezwykle mało prawdopodobne jest, żeby nie został on prezydentem Francji. Jednak nie jest tak, że prawdopodobieństwo przegranej jest zerowe.
Po drugie niedługo zaczniemy się martwić wynikami parlamentarnymi we Francji (11 i 18. czerwca). Ruch Macrona (En Marche) wcale nie musi tych wyborów wygrać (nie ma utrwalonych struktur). Macron co prawda desygnuje premiera, ale to nie znaczy, że dostanie on poparcie parlamentu. Poza tym nawet jak je dostanie to wcale nie jest pewne, czy uda się utworzyć koalicję, która pomysły Macrona (niezbyt spójne zresztą) przeprowadzi przez parlament. Ale tym rynki będą się martwiły w drugiej połowie maja.
Wall Street musiała rozpocząć sesję dużym wzrostem indeksów (jeden procent), ale ja nie bardzo wierzyłem, żeby z powodu takich a nie innych wyborów w Europie amerykańska giełda wytrwała w euforycznym nastroju do końca sesji. Dowiozła wynik (jeden procent), a NASDAQ ustanowił nowy rekord wszech czasów, ale nie wierzę, żeby ten optymizm (jedynie z tego powodu) utrzymał się na giełdach dłużej niż przez jeden dzień.