Piotr Neidek, DM mBank
Poniedziałek okazał się łaskawy dla byków, które pod koniec ubiegłego tygodnia włożyły sporo siły do obrony rynku. Zarówno WIG jak i WIG20 zakończyły sesję powyżej poziomów otwarcia dzięki czemu na wykresach pojawiły się kolejne, białe świeczki zachęcające do kontynuacji wzrostowej korekty. Jak na razie za wcześnie jest na to, aby mówić o nowym impulsie hossy, gdyż na interwałach tygodniowych obowiązują sygnały sprzedaży. Obawa o układ FAKE, widoczny na WIG20 znacząco studzi oczekiwania co do dalszej zwyżki w kolejnym miesiącu, dlatego też obserwowane od czwartku podbicie jest jeszcze zbyt słabe, aby zamknąć temat deprecjacji nad Wisłą. Tym bardziej, iż na rynkach Emerging Markets pojawiły się ostatnio spadkowe struktury, w wyniku czego wzrostowy outlook na EM został zamknięty. Wczoraj indeks MSCI EM zyskał jedynie +0.1% i jak na razie benchmark ten pozostaje poniżej majowych szczytów. Po trzech dniach zwyżki nadal lokalną przewagę mają niedźwiedzie a patrząc na Wall Street należy mieć obawy o to, czy jankeskim bykom uda się wyprostować nagiętą w ubiegłą środę sytuację. S&P500 zakończył poniedziałkową sesję poniżej 2400 zaś w ciągu dnia podażowo zadziałała luka bessy. Interesująco przedstawia się rynek obligacji, na którym wciąż aktywne są sygnały kupna. Bondy w ostatnich dniach zachowują się wyjątkowo silnie i pomimo aprecjacji amerykańskich indeksów, papiery US30Y pozostały na tych samych poziomach. Wygląda na to, że obligatariusze nie powiedzieli ostatniego słowa i inwestorów ceniących sobie bezpieczną przystań ponownie czeka fala wzrostów. A każdy wzrost cen obligacji generuje ryzyko aktywacji struktury oG&R, jaką widać na wykresie trzydziestolatek i jeżeli formacja ta okaże się wiarygodna, wówczas DJIA i S&P500 czeka twarde lądowanie w kolejnych miesiącach. Na szczęście rynek akcji jeszcze się broni, dlatego też za wcześnie jest na stawianie długoterminowych prognoz dla ww. benchmarków, niemniej podwójny szczyt widoczny na wykresie indeksu szerokiego rynku w USA sprawia, że do rynków akcji należy podchodzić z dystansem. Z drugiej strony im wyższe ryzyko tym wyższa oczekiwana stopa zwrotu, dlatego też miłośnicy mocnych wrażeń nie powinni narzekać na panującą niepewność...
CDM Pekao
Początek kolejnego tygodnia na rynkach akcji nie był tak udany jak zakończenie poprzedniego, jednak dobre nastroje panowały na większości światowych giełd. Wczoraj zmiany głównych indeksów giełdowych na świecie były mieszane, ale większość z nich zwyżkowała, w porównaniu do piątku, grono indeksów zniżkujących poszerzyło się, a skala wzrostów zmalała. Wczoraj nie było wielu publikacji szczególnie ważnych danych, ani wskaźników makro, uwagę inwestorów skupiał przebieg bliskowschodniej podróży prezydenta Donalda Trumpa. USD kontynuował osłabianie się do zdecydowanej większości pozostałych walut, chociaż siła relatywna amerykańskiej waluty wzrosła nieco, podobnie jak JPY i EUR. W przypadku europejskiej waluty, która była najmocniejsza spośród trzech głównych walut rezerwowych i zyskiwała do większości pozostałych walut, wpływ na nastawienie inwestorów miała wypowiedź kanclerz Angeli Merkel o zbyt niskiej wartość europejskiej waluty. Osłabienie USD tradycyjnie pozytywnie wpływało na rynki surowców, towarów i metali, drożejąca ropa WTI z kolei stymulowała wzrost cen spółek wydobywczych i rafineryjnych, co ze względu na kapitalizację i udział w indeksach znacząco pooprawiało ogólny obraz rynków akcji. Na rynku rządowego długo podobnie jak w piątek zmiany cen były mieszane taniały obligacje najbardziej wiarygodnych krajów, a drożały bardziej ryzykownych mocno przecenione w ubiegłym tygodniu. Wczoraj nie był widoczny jednoznaczny klucz preferencji inwestorów, wśród liderów były zarówno giełdy EM, tak jak np. GPW oraz rynki DM jak na przykład giełda londyńska. Zakończenie dnia na amerykańskich rynkach akcji było mieszane ale przewagę miały rynki zwyżkujące w tym rynki akcji USA. Dziś początek handlu przynosi przewagę spadków, krwawy zamach w Manchesterze zwiększa awersję do ryzyka.
Krystian Brymora, DM BDM
Ostatnie sesje to próba powrotu nad przełamane wcześniej wsparcie w okolicach 2350 pkt. Poziom ten, będący dołem kwietniowo-majowej konsolidacji (2350-2425 pkt), warunkuje dalsze średnioterminowe scenariusze dla GPW. Jak na razie, pierwsza fala korekty zatrzymała się w okolicach 2270 pkt (zasięg wybitej formacji bazy, 62% zniesienia ostatnich wzrostów i lokalne szczyty z lutego i marca). Poziom ten jest na tyle ważny, że ciężko stwierdzić czy obecne podejście pod 2350 pkt to klasyczny ruch powrotny. Jego przekroczenie może być sygnałem końca korekty. W przeciwnym razie, co wydaje się scenariuszem raczej bardziej prawdopodobnym, istnieje poważne ryzyko zejścia niżej, nawet w okolice 2150-2160 pkt, co oznaczałoby korektę całych wzrostów od listopada'16 (38% zniesienia). Jak wiemy, do tej pory takiej korekty jeszcze nie było. To co obserwowaliśmy miało raczej charakter korekt płaskich. Dziś nastroje o poranku są neutralne. DAX futures handlowany jest w granicach punktu odniesienia. W kalendarium makro wstępne odczyty majowych PMI dla głównych gospodarek. Rano rozczarował odczyt dla Japonii.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
W USA, podobnie jak w Europie, w poniedziałek kalendarium było praktycznie puste, więc impulsy mogły napłynąć tylko z amerykańskiej polityki i to mogło mieć wpływ na zachowanie rynków. Nowych publikacji medialnych na temat związków ekipy Donalda Trumpa z Rosją nie było, a te, które pojawiły się w piątek rynkom spowszedniały. Zagraniczne wojaże prezydenta Trumpa (pierwsza podróż zagraniczna tego prezydenta) nie tworzyły złych informacji, co już samo w sobie było informacją pozytywną. Wall Street rozpoczęła dzień od zwyżki indeksów. Pomagał słaby dolar, drożejąca ropa i właśnie brak nowych informacji o związkach administracji Trumpa z Rosją. Do sytuacji, w której może dojść do rezygnacji prezydenta rynki się już przyzwyczaiły. Musiałyby się pojawić nowe, groźne okoliczności lub podjęte by były przez prezydenta nieodpowiedzialne działania, żeby miało to wpływ na nastroje.
Poza tym szerokiemu rynkowi pomagał wzrost cen akcji firm związanych z przemysłem zbrojeniowym. Im pomagał kontrakt o wartości 110 mld USD podpisany przez USA z Arabią Saudyjską. Nic dziwnego, że indeksy rosły z uporem wymazując kolejną część przeceny ze środy 17. maja. To się bykom udało – S&P 500 zyskał 0,52%. Już tylko kilka punktów zostało do szczytu wszech czasów. GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od dość znaczącego wzrostu WIG20, ale jak tylko gracze zobaczyli niepewność panującą na innych rynkach europejskich to indeks wrócił w okolice poziomu neutralnego. Rósł MWIG40. Na rynku zapanował marazm przerwany w okolicach południa koszykami podaży (zaszkodziło niewielkie pogorszenie nastrojów na innych giełdach europejskich). WIG20 zabarwił się na czerwono, a potem było gorzej. Przed pobudką w USA ten indeks tracił już ponad jeden procent, a MWIG40 wrócił do poziomu neutralnego. Po tym, co najmniej dziwnym, spazmie podaży od południa indeks odrabiał straty. Przed rozpoczęciem sesji w USA zameldował się tuż nad poziomem neutralnym, a po jej rozpoczęciu ruszyły dalej na północ. Szykowało się prawie neutralne zakończenie sesji, ale dzięki fixingowi WIG20 zyskał 0,62%, a MWIG40 0,31%. Jak widać w środku sesji wychodził jakiś kapitał, ale nie był na tyle duży, żeby przeszkodzić bykom. Po poniedziałkowej sesji do oporu technicznego, o którym od długiego już czasu piszę WIG20 ma już około 30 punktów. To mało i dużo zarazem. Łatwo taki dystans przebyć w czasie jednej sesji, ale żeby udało się pokonać wyraźnie opór trzeba mieć jakieś istotne wsparcie (np. z polityki lub danych makro). Na to się nie zanosi, więc w przypadku kolejnej zwyżki indeksów radziłbym zachować sporą ostrożność. W nocy w Wlk. Brytanii miał miejsce zamach terrorystyczny. Zginęło 19. osób. Tragedia, ale rynki od dawna są na takie wydarzenia uodpornione. Może jedynie na początku sesji będziemy widzieć jakiś negatywny wpływ tego wydarzenia.