Piotr Neidek, DM mBank

Środowa sesja z pewnością nie należała do nudnych a jej wydźwięk powinien mieć wpływ na dzisiejsze jak i jutrzejsze notowania. Najważniejszą informacją płynącą z wykresu WIG20 jest to, iż bykom udało się obronić kluczowe wsparcie 2383 oraz finiszować powyżej zdobytego we wtorek poziomu 2400. Wprawdzie lokalnie doszło do naruszenia zeszłotygodniowego maksimum, przez co powstało ryzyko układu typu overlap, jednakże końcówka dnia okazała się łaskawa dla akcjonariuszy. Niestety lista pozytywnych argumentów kończy się w tym miejscu i do głosu dochodzą niedźwiedzie. Po pierwsze sygnał sprzedaży wygenerował WIG, który nie zdołał utrzymać się powyżej 62642. Po drugie indeks średnich spółek odpadł od południowej strony linii trendu wzrostowego, którą przełamał w ubiegłym tygodniu i w ostatnich dniach próbował nad nią powrócić. Na wykresie mWIG40 powstał układ zwany shita banare sanpoo ohdatekomi czyli klasyczna trójka bessy, której wydźwięk jest negatywny. Jednocześnie został potwierdzony sygnał sprzedaży z ubiegłego tygodnia, kiedy to luką bessy zaczęły się czwartkowe spadki. Czy dzisiaj ursusy ponowią szturm i sprowadzą benchmark poniżej lipcowe denko ciężko jest przewidzieć, gdyż wczorajsze zamknięcie S&P500 wypadło całkiem nieźle, jednakże na Wall Street wydarzyło się coś, co powinno zachęcić niedźwiedzi do zwiększonej aktywności. Mianowicie Russell2000 zamknął się na najniższym poziomie od ponad dwóch miesięcy a niższe notowania indeksu widziane były dopiero w maju. Wczorajszej sesji na Wall Street towarzyszyła aprecjacja bondów co ma prawo zostać zinterpretowane jako transfer kapitału do bezpiecznej przystani. Po środowych spadkach w USA do wyprzedaży akcji doszło także dzisiaj w Azji. Indeks Shanghai Composite Index wyłamał lokalne minima i dotarł do najniższego poziomu w tym miesiącu. O godzinie 05:45 tracił -1.1% i chociaż do końca sesji pozostało jeszcze kilka kwadransów, to jednak sytuacja na wykresie ww. indeksu zaczęła się mocno komplikować. W ostatnim czasie chiński benchmark wyhamował aprecjację w strefie oporowej w wyniku czego doszło do wykształcenia potrójnego szczytu. Wskaźniki impetu wygenerowały niepokojące sygnały i jeżeli okażą się one wiarygodne, wówczas w Azji ma prawo ponownie nastąpić słabsza giełdowa koniunktura. Patrząc na inne segmenty rynków finansowych niepokojąco przedstawia się rynek walutowy mianowicie od piątku trwa ponowna wyprzedaż złotego a dzisiejsze poranne notowania eurpln (4.2698) zahaczają o poziomy widziane w kwietniu 2017.r. Na wykresie wciąż straszy formacja flagi połączona ze strukturą oG&R i jeśli zasięgi liczone wg ww. układu miałyby się sprawdzić, wówczas euro powinno atakować 4.32 lub wyżej. Reasumując powyższe rozważania nt. rynku wnioski niestety lecz są negatywne i jeśli z otoczenia zewnętrznego nie napłyną dzisiaj pozytywne informacje, wówczas czwartkowa sesja ma prawo okazać się okresem deprecjacji warszawskich indeksów.

CDM Pekao

Wczoraj rynki pozostawały pod presją wzrostu napięcia geopolitycznego związanego z Koreą Północną, wieczorna (GMT) emocjonalna wypowiedź prezydenta Donalda Trumpa, w odpowiedzi na pogróżki pod adresem Stanów Zjednoczonych, a która zakończyła we wtorek ruch rynków akcji USA ku kolejnym historycznym rekordom, w środę znalazła odbicie na rynkach różnych aktywów. W trakcie wczorajszej sesji zmiany głównych indeksów giełdowych na świecie były mieszane, ale zdecydowaną przewagę miały rynki zniżkujące. Grono rynków rosnących było bardzo wąskie, w Europie były to jedynie rynki peryferyjne. Publikowane wczoraj dane i wskaźniki makro nie były ani liczne, ani w większości przypadków znaczące. Ani indeksy inflacji (CPI, PPI) z Chin za lipiec, ani czerwcowa produkcja przemysłowa Włoch, które nie były znacząco rozbieżne z oczekiwaniami nie przeważyły czynnika dominującego, czyli obaw o stabilność polityczno-militarną na Półwyspie Koreańskim. W efekcie od początku dnia na rynkach akcji przeważały spadki, w Azji poza najsilniej zniżkującymi giełdami w Tokio i Seulu skala sadków nie była szczególnie duża. W Europie od początku dnia nastroje były nie najlepsze, początkowo indeksy giełd naszego kontynentu wahały się w okolicy wtorkowych zamknięć, ale dosyć szybko przeważyła podaż. Jednym z najsłabszych rynków w Europie przez cały dzień była giełda paryska, co z jednej strony było równaniem do giełdy frankfurckiej po nadal utrzymującym się na bardzo wysokim poziomie kursie wymiany EURUSD, a z drugiej strony doniesieniami o kolejnych próbach terrorystycznych we Francji. Wzrost awersji do ryzyka skutkował umocnieniem USD i JPY, ale również EUR, oraz obligacji skarbowych. Interesujące jest zachowanie rynku surowców, towarów i metali na którym przeważały wzrosty, pomimo umocnienia się USD. Sugeruje to przepływy kapitałów z rynków, które przyniosły wysokie zyski (akcji) na rynki w ostatnich kwartałach pomijane przez inwestorów. W dniu dzisiejszym na porannej sesji w Azji nadal utrzymywały się mało optymistyczne nastroje. Wśród wydarzeń makroekonomicznych, warto zwrócić uwagę na odczyt czerwcowej dynamiki produkcji przemysłowej we Francji i Wielkiej Brytanii, a także inflacji producenckiej w USA. Największy wpływ na rynki będzie miała jednak publikacja tygodniowej liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA.

Marek Jurzec, DM BDM

Wtorkowa sesja przyniosła bycze sygnały i mogło się wydawać, że w kolejnych dniach będziemy mieli kontynuację rajdu w górę i wyznaczanie kolejnych szczytów hossy. Tak się jednak nie stało. Wczoraj na rynki dotarła informacja o dalszej eskalacji konfliktu na Półwyspie Koreańskim, który może grozić wybuchem wojny. W efekcie od rana do akcji ruszyły niedźwiedzie. W ciągu dnia strona popytowa oddała prawie wszystko to co udało się wypracować we wtorek. Dopiero w drugiej połowie dnia do akcji wkroczyli kupujący i wyprowadzili indeks WIG20 z powrotem powyżej 2400 pkt. Dziś o poranku jest już nieco spokojniej więc istnieje nadzieja, że inwestorzy mogą próbować to co zaczęli jeszcze przedwczoraj. Do wyznaczenia nowych szczytów brakuje około 17 pkt. Nawet przy wakacyjnej zmienności jest to dystans do przemierzenia w ciągu jednaj sesji. Kalendarz makro jest dzisiaj ubogi. Przed południem poznamy odczyty na temat produkcji przemysłowej i bilansu handlu zagranicznego w UK. Natomiast po południu czekają na nas dane o inflacji producenckiej oraz sytuacji na rynku pracy w USA.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Środa była kolejnym dniem w tym tygodniu z pustawym kalendarium. Pojawił się w USA raport o zapasach w hurtowniach, ale nie miało to najmniejszego wpływu na nastroje. Pozostawało jedynie pytanie o wpływ geopolityki, czyli o to, czy narastające napięcie na linii Korea Północna – USA wystraszy giełdowych graczy na Wall Street. W Europie ten problem inwestorów zdecydowanie wystraszył. Amerykanie z założenia byli bardziej przygotowani na obrzucanie się groźbami przez Donalda Trumpa i Kim Dzong Una. Nie było jednak pewne, czy obóz niedźwiedzi nie wykorzysta tego pretekstu do doprowadzenia do spadku indeksów. Na rynku walutowym o poranku nie widać było wpływu geopolityki. Zazwyczaj rosnące napięcia umacniają dolara, a tym razem kurs EUR/USD nawet delikatnie rósł. Potem jednak dolar zaczął się umacniać, ale było to umocnienie nieznaczne i takim dzień zakończył. Napięcie widać za to było od rana na rynku surowcowym, bo drożało złoto. Drożała też jednak i miedź (kończyła dzień spadkiem), a ropa traciła nieznacznie, ale w końcu i ona zaczęła drożeć. Szczególnie wzrost ceny złota wskazywał na niepokój panujący na rynkach. Wall Street oczywiście rozpoczęła sesję od spadku indeksów, ale niewiele przekraczał on pół procent. I jak zwykle prawie natychmiast włączyli się kupujący. Pozostawało jedynie zgadywać, jaka będzie końcówka. Była klasyczna – obóz byków poprowadził indeksy na północ, dzięki czemu S&P 500 stracił mikre 0,04%, nieco więcej, ale też bardzo mało stracił NASDAQ (0,28%). Zasada „kupuj spadki" nadal obowiązuje. GPW rozpoczęła środową sesję dużo spokojniej niż rozpoczęły ja giełdy we Francji czy w Niemczech. WIG20 spadł, ale spadek był dość ograniczony (okolice pół procent). Co prawda potem skala spadków zaczęła się zwiększać, ale nie było widać śladu paniki. Po południu, a przed pobudką w USA, sytuacja zaczęła się poprawiać, bo liczono na to, że Amerykanie jak zwykle zagrożenie geopolityczne związane z Koreą Północną praktycznie zlekceważą. Niewiele jednak ta poprawa. Dzięki fixingowi, który dodał blisko 10. punktów do WIG20 udało się zakończyć dzień spadkiem jedynie o 0,7%. Przypominam, że gdyby indeksy mocno spadły to zrodziłoby obawy o powstawania na WIG20 podwójnego szczytu. Zmiany były jednak umiarkowane, co potwierdza, że obóz byków nie zrezygnował z przedłużenia hossy. Oczywiście zagrożenie powstaniem podwójnego szczytu nadal istnieje, ale to już zależy od sytuacji w geopolityce. Zakładam, że wojny z tego, co teraz (z naciskiem na „teraz") obserwujemy nie będzie. Wczorajsze zakończenie sesji w Stanach teoretycznie powinno dzisiaj pomóc Europejczykom (w tym i GPW) w wypracowaniu zwyżki indeksów. Taki zapewne będzie początek sesji. Jednak napięcie geopolityczne nie zmieniło się ani na jotę, więc nadal będzie miało wpływ na zachowanie rynków w trakcie dnia.