Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Na przestrzeni ostatnich 5 lat zdarzały się już takie przypadki, w których indeks DJIA przebywał poniżej MA200_d dłużej niż 3 sesje generując czarne świeczki i hossa była później kontynuowana, jednakże w obecnym układzie DJIA vs US30Y Bond trudno o optymistyczne wnioski. Wczoraj amerykański benchmark blue chips zamknął się poniżej poziomu 24.2k i wygląda na to, że jankeskie niedźwiedzie dopiero co nabierają ochotę na dalszą deprecjację. Na uwagę zasługuje przebieg środowej sesji, podczas której początkowo wyzwolona została fala byczej euforii, jednakże im bliżej było do końca sesji, tym większa uaktywniała się podaż. Lokalnie zostały przełamane wsparcia, pojawiły się godzinowe formacje sprzedaży zaś na wykresie dziennym uaktywniła się spadkowa świeczka, która powinna zachęcić ursusy do dalszej podróży na południe. Pod kreską i to dosyć mocną znalazł się benchmark MSCI EM, który wręcz zapadł się pod własnym ciężarem tracąc w jeden dzień prawie dwa procent. Od początku tygodnia indeks ten stracił już -3.6% i jak na razie nie wygląda na to, aby sytuacja techniczna miałaby się nagle poprawić. Na wykresie tygodniowym dominują sygnały sprzedaży zaś otoczenie zewnętrzne sprawia, iż trudno oczekiwać od inwestorów rychłego powrotu na rynki rozwijające się. Wszystko to sprawia, że zapatrywanie się zagranicznego kapitału na akcje notowane nad Wisłą nadal wydają się kiepskie a po wczorajszej sesji sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu. Patrząc na WIG20 czy też WIG wprawdzie można doszukać się krótkoterminowych przesłanek do zwyżki, jednakże jak na razie jest to element korekcyjny i nie rokujący nadziei na zmianę niekorzystnego trendu na GPW. W ostatnich dniach została potwierdzona bessa przez zachowanie się indeksu małych spółek zaś benchmark blue chips naruszając poziom 2120 otworzył nowy rozdział w historii warszawskiej giełdy. Dodatkowym obciążeniem dla inwestorów z Książęca 4 jest niekorzystny trend panujący na złotym i patrząc na zachowanie się USDPLN czy EURPLN trudno wyciągnąć optymistyczne wnioski dla warszawskich indeksów a tym samym dla akcji notowanych nad Wisłą. Dzisiaj i jutro zgodnie z klasyką powinno dojść do próby wyciągnięcia wycen spółek na północ ze względu na kończący się kwartał, jednakże skala spadków jest tak okazała, że wątpliwy staje się sens śrubowania wartości rynkowej spółek ze względu na windows dressing szczególnie w obliczu możliwej dalszej deprecjacji zarówno DJIA, S&P500, DAX czy FTSE100.
Krystian Brymora, analityk DM BDM
W środę od początku sesji przeszkadzał umacniający się dolar, co od razu znalazło odzwierciedlenie w słabszej postawie rynków wschodzących w tym GPW. Straty gł. indeksów wyniosły ok. 0,5% (2143/2105 WIG20/FW20). Technicznie nic się nie zmieniło. Czerwiec kończymy lekką stratą „blue chips" po bardzo słabym okresie kwiecień-maj. Zdecydowanie większej przeceny doświadczyła druga i trzecia linia walorów, gdzie podstawowym problemem jest z reguły niska płynność obrotu. Czerwiec zapamiętamy na długo. Oprócz kluczowych posiedzeń banków centralnych, zdecydowanie różnicujących tempo zacieśniania polityki monetarnej przez FED i EBC (szerzej temat opisywałem już od września'17, kiedy FED zdecydował się na operację QT), doszło do dalszej eskalacji napięć handlowych. Cła importowe na stal i aluminium wprowadzone przez USA stały się faktem, na co z automatu odpowiedzieli partnerzy: Chiny i UE. Prezydent Trump straszy kolejnymi barierami np. na import samochodów z UE. Niemcy, dla których USA stanowią pierwszy rynek eksportowy (ok. 15% sprzedaży) mają w tym przypadku najwięcej do stracenia. Polska to z kolei trzeci w Europie dostawca części, gł. do Niemiec, a cały sektor automotive ma niebagatelne znaczenie dla kondycji naszej gospodarki. Pojawia się więc ryzyko, które do tej pory nie było poważnie traktowane. Dziś nastroje o poranku ponownie nie wskazują wyraźnego kierunku. Dolar przez noc trochę stracił, co daje nadzieję na lepszą sesję na GPW.
Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion