W 2017 r. indeks rynków wschodzących spadł w najgorszym przypadku zaledwie o 4,9 proc. (od szczytu do dołka), co było czymś bezprecedensowym jak na cechujące się z natury wysoką zmiennością emerging markets. W grudniu sygnalizowaliśmy też, że w przeszłości tak długotrwałe fale wzrostowe pozbawione większych korekt kończyły się solidnymi tąpnięciami, o ponad 20 proc. W tym kontekście bieżący rok to... powrót do „normalności". Spadek MSCI EM już o prawie 22 proc. od styczniowego szczytu, choć przez niektórych okrzyknięty mianem bessy, tak naprawdę jest czymś naturalnym z historycznego punktu widzenia. Śródroczne zniżki przekraczające 20 proc. odnotowaliśmy w mniej więcej połowie wszystkich zbadanych przez nas lat (ostatnio nie tak dawno – raptem w 2015 r.).
Dokładnie to samo widać na polskim rynku akcji. WIG na dnie tegorocznej korekty spadkowej (w czerwcu) był ponad 18 proc. niżej niż na szczycie. To zdecydowana odmiana w stosunku do ubiegłego roku, kiedy to najgłębsza korekta wyniosła zaledwie 5,7 proc. (rekord spokoju!).
Reasumując, o ile 2017 r. uśpił czujność inwestorów, o tyle w tym roku mamy powrót do bardziej typowego poziomu zmienności. ¶