Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

W USA w środę (i nie tylko w USA) liczyło się tylko i wyłącznie zakończenie dwudniowego posiedzenia FOMC. Inwestorzy zakładali, że stopy wzrosną o 25 pb. (do przedziału 2,25 – 2,5%) i tak się tez stało. To już rynek dawno zdyskontował. Najważniejszy był komunikat po posiedzeniu i konferencja prasowa Jerome Powella, szefa Fed. Musiał on balansować na bardzo cienkiej linie, bo „jastrzębie" stanowisko zostałoby bardzo źle przyjęte, a zbyt „gołębie" mogłoby wystraszyć uległością Fed w stosunku do prezydenta Trumpa lub/i tym, że Fed obawia się potężnego spowolnienia gospodarki. Prognozy poglądów Fed (matryca kropkowa) pokazywały, że w 2019 roku należy oczekiwać dwóch podwyżek (we wrześniu pokazywała trzy podwyżki). To zostało odebrane jako „jastrzębie" stanowisko, bo rynek obstawiał tylko jedną podwyżkę. W komunikacie nie było nic nowego oprócz tego, że co prawda „ryzyka są zrównoważone, ale Fed będzie śledził zmiany w globalnej sferze gospodarczo-ekonomicznej i będzie oceniał ich wpływ na koniunkturę". Bardzo tajemnicze sformułowanie, ale też nie mogło być ocenione jako „gołębie". Wall Street rozpoczęła sesje od jednoprocentowych zwyżek indeksów. Potem kręciły się wokół tego poziomu, a po decyzji Fed ruszyły szybko na południe i zabarwiły się na czerwono. Szybko wróciły do poziomu neutralnego i gracze czekali na wypowiedzi szefa Fed. Jerome Powell bardzo się starał nie zaszkodzić rynkowi akcji, a jednocześnie nie pokazać, że ulega presji Białego Domu. „Gołębie" było to, że jak stwierdził „pokazały się przeciwstawne kierunki w gospodarce" oraz to, że widać pogorszenia w danych makro". Jednak „jastrzębie" było to, że prognozy gospodarcze „fundamentalnie" się nie zmieniły, a większość członków Komitetu uważa, że gospodarka będzie się w 2019 roku nadal rozwijała. Oczywiście takie wypowiedzi dawały potężne pole do interpretacji, a w końcu roku i po dużych spadkach indeksów naturalne byłoby, że „byki" tę rozgrywkę wygrają. Tak się jednak nie stało. Wybrano „jastrzębią" interpretację. Indeks S&P 500 stracił 1,54%, a NASDAQ 2,17%. Zapowiada się, że grudzień na Wall Street będzie najgorszym grudniem od 1931 roku, czyli od czasów Wielkiej Depresji. GPW rozpoczęła wtorkową sesję od neutralnego otwarcia. U nas również słabość Wall Street nie pogorszyła nastrojów, ale we Francji i Niemczech było to bardziej oczywiste po wtorkowych spadkach. U nas przecież WIG20 mocno we wtorek wzrósł. Należało w środę nadal oczekiwać rozgrywek na kontraktach. Nie dziwiło więc to, że po dwóch godzinach spokoju byki znowu zaatakowały (bez pomocy giełd zagranicznych). Dopiero w okolicach południa dołączyły inne giełdy europejskie i wtedy już nasza sesja była praktycznie rozstrzygnięta. Mimo potężnej przeceny ropy (przeceniają się zapasy firmy) drożały akcje PKN Orlen. To jeszcze można było wytłumaczyć wzrostem marż, ale podobnie było z KGHM po trzyprocentowym spadku ceny miedzi. Jeśli to nie był wynik rozgrywek na kontraktach to co to mogło być? Pozostawało zgadywać, gdzie dojdzie WIG20 (mWIG40 nadal był słaby). Podczas pobudki w USA indeks powoli się osuwał, ale końcówka sesji znowu była „bycza", dzięki czemu WIG20 zyskał 1,19%, a mWIG40 zakończył dzień neutralnie. Dzisiaj, jeden dzień przed wygasaniem grudniowej linii kontraktów i po zimnym prysznicu z Wall Street, początek sesji w Europie będzie spadkowy. Zapewne tak będzie i u nas. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy znowu uda się wyprowadzić indeks WIG20 (bo o niego tylko chodzi arbitrażystom) wyprowadzić na czyste wody.

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Do wygaśnięcia grudniowych kontraktów pozostały już tylko dwie sesje zatem presja na utrzymanie indeksu blue chips powyżej 2.3k staje się coraz wyraźniejsza. Wyciągnięcie WIG20 na tak wysoki poziom, na jakim obecnie przebywa bechmark, wymagało sporo pracy i wraz z pogarszającą się koniunkturą na światowych parkietach, wysiłek wkładany w obronę 3000 powinien się wzmagać. Pytanie tylko, czy jest to gra we właściwą stronę, gdyż MSCI EM, DAX czy S&P500 pokazują zupełnie inny kierunek trendu, niż ma to miejsce nad Wisłą. Gra pod FED właśnie się zakończyła a biorąc pod uwagę reakcję amerykańskich indeksów na jastrzębie wypowiedzi szefa Rezerwy Federalnej USA, wnioski są niekorzystne dla akcjonariuszy ze Starego Kontynentu. Eurodolar wykonał wczoraj tzw. fake, indeks MSCI EM zakończył dzień na poziomie najniższym w tym jak i w ubiegłym miesiącu zaś SP&00 naruszył kolejny okrągły poziom 2500 punktów. Nasdaq przerwał linię trendu wzrostowego liczonego od początku hossy z 2009.r. oraz aktywował formację G&R, wg której celem dla niedźwiedzi jest teraz poziom 5600 punktów. Słabo wciąż wygląda DJIA oraz DJTA a po środowej ich przecenie wnioski są jeszcze bardziej niekorzystne dla posiadaczy akcji. Na korzyść akcyjnej bessy przemawia sytuacja techniczna odwrotnie skorelowanych jankeskich długoterminowych obligacji, mianowicie US30Y wygenerowały liczne sygnały kupna o wydźwięku długoterminowym a dotychczasowa miesięczna skala ich aprecjacji jest najwyższa od ponad dwóch lat i nawiązuje do okresów, w których kończyły się obligacyjne bessy (np. styczeń 2014.r.). W ostatnich dniach doszło do aktywacji sygnałów sprzedaży dla CRB Commodity Index i po dwuletnim układzie A-B-C ponownie wygenerowany został impuls do spadków. Wszystko to sprawia, że trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie relatywnej siły WIG20 i po kilku dniach aprecjacji benchmarku gracze giełdowi zapewne przejrzą na oczy i zobaczą, w jaki złej sytuacji technicznej są kluczowe wskaźniki giełdowe na świecie. Owszem – gra pod wysokie zamknięcie grudniowej serii jak i FED jest godnym uwagi argumentem, ale kiedy Big Picture jest spadkowy to tego typu podbicia cen akcji traktowane są w kategoriach korekty czyli struktury poprzedzającej dalsze spadki...

Krystian Brymora, analityk DM BDM

W środę nastroje były dobre, a rynki finansowe dały duży kredyt zaufania Fed w kwestii wieczornej decyzji. Niestety amerykański bank centralny nie spełnił tych oczekiwań. Podniósł stopy procentowe o 25 p.b. (zgodnie z oczek. ale nie było jednomyślności) i nakreślił ścieżkę kolejnych 2 podwyżek w 2019 roku (we wrześniu były to 3 ruchy). Przez ostatnie wypowiedzi prezesa rynek wyceniał tylko jedną podwyżkę w przyszłym roku. W reakcji na komunikat S&P500 stracił ponad 1,5% (ok. 2500 pkt), a dolar umocnił się do koszyka walut o 0,6%. Co ważne nie wybił ostatnich, lokalnych szczytów, a dziś o poranku nawet się osłabia. Niektórzy komentatorzy przesuwają akcent decyzji Fed na „pokazanie niezależności" banku wobec nacisków administracji prezydenta Trumpa. Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiejszy poranek na rynkach akcyjnych jest trudny. Gł. azjatyckie indeksy tracą 1-2%. W średnim terminie wciąż ciężko postawić na jakiś scenariusz. Ten zależy od zachowania dolara, który nie wybił ostatnich szczytów, a szeroki obraz techniczny daje więcej szans na jego osłabienie. W naszym regionie ciekawe wydarzenia w Rumunii, gdzie podstawowy indeks giełdowy tąpnął o ponad 10%. W skrótowym opisie tego co się stało niektórzy mogą przeżyć swoiste deja vu. Tamtejszy rząd zapowiedział bowiem opodatkowanie banków, energetyki czy telekomunikacji. Zamroził ceny gazu. Planuje także zmiany w prywatnym systemie emerytalnym...

Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ

Czwartkowy, poranny handel na rynku FX przynosi mocniejszego dolara, oraz podbicie presji na EM, po wczorajszym posiedzeniu FED. Polska waluta kwotowana jest następująco: 4,2888 PLN za euro, 3,7645 PLN wobec dolara amerykańskiego, 3,7876 PLN względem franka szwajcarskiego oraz 4,7457 PLN w relacji do funta szterlinga. Rentowności polskiego długu wynoszą 2,929% w przypadku obligacji 10-letnich. Wydarzeniem ostatnich godzin na rynku walutowym było zakończenie posiedzenia FED które, zgodnie z oczekiwaniami, przyniosło decyzję o podwyżkach stóp o 25pb. w USA. Pewnym zaskoczeniem był jednak fakt, iż J. Powell nie złagodził znacząco jastrzębiego tonu sugerując m.in. iż oczekiwania dwóch podwyżek stóp w 2019.r nie jest bezpodstawne. Rynek zakładał, że będziemy mieli do czynienia z tzw. gołębią podwyżką, gdzie decyzja o zaostrzeniu kosztu kredytu będzie „zmiękczona" bardziej gołębim foward guidance. Tymczasem inwestorzy wydają się być nieco zaskoczeni dalszym przywiązaniem FED do podtrzymania cyklu podwyżek w świetle danych makro sugerujących potencjalne, globalne spowolnienie wzrostu. Reakcją na rynku był wzrost wyceny dolara, co zwyczajowo negatywnie rzutuje na waluty EM. Sam spadek EUR/USD (1.14282 +0.42%) był jednak ograniczony, co sugeruje że część inwestorów zakłada dalsze dostosowywanie komunikatu FED do napływających danych. Z punktu widzenia PLN możemy raczej mówić o podbiciu podaży i negatywnym wydźwięku po FED, niemniej reakcja na rynku jest ograniczona. Sugeruje to, iż stany konsolidacyjne wokół 4,28 EUR/PLN 4.28110 -0.15%) zostaną utrzymane do końca roku. W trakcie dzisiejszej sesji otrzymamy protokół z ostatniego posiedzenia RPP. Dodatkowo GUS zaprezentuje dane dot. koniunktury w przemyśle, budownictwie, handlu i usługach za grudzień. Na szerokim rynku inwestorzy pozostawać będą pod wpływem FED. Globalny kalendarz makro na dziś zawiera ciekawą decyzję odnośnie stóp procentowych w Czechach oraz zakończenie posiedzenia BoE. Z rynkowego punktu widzenia układy techniczne wokół PLN nie uległy większym zmianom. Obserwujemy umocnienie PLN wobec funta oraz generalne, szerokie ruchy konsolidacyjne na zestawieniach wobec EUR czy USD.