Do piątkowej sesji inwestorzy przystępowali w świetnych nastrojach. Czwartek przyniósł bowiem wyraźne wzrosty, które wygenerowały kilka pozytywnych sygnałów. Pojawiła się więc szansa, że byki na dobre rozgoszczą się na naszym rynku.

Początek piątkowych notowań mógł jednak zasiać niepewność w sercach inwestorów. WIG20 już na starcie stracił 0,8 proc. Wpisywało się to zresztą w nastroje panujące na innych rynkach. Niemal w całej Europie od początku dnia byliśmy świadkami mocnej przeceny, która była pokłosiem nowej odsłony wojny handlowej (tym razem na linii USA - Meksyk). O ile na zachodzie Europy inwestorzy nie palili się do zakupów, a indeksy z upływającym czasem znajdowały się na coraz niższych poziomach (niemiecki DAX w ciągu dnia tracił ponad 1,5 proc.), tak już w Warszawie z każdą godziną handlu sytuacja wyglądała coraz bardziej optymistycznie. Wbrew nastrojom panującym na globalnych rynkach WIG20 po południu znalazł się nad kreską. Bykom nie przeszkodził nawet nieudany start notowań na Wall Street. Tam bowiem też byliśmy świadkami wyraźnej przeceny (indeksy po godzinie od rozpoczęcia handlu traciły około 1 proc.). Warszawa jednak żyła swoim życiem. WIG20 zyskał ostatecznie w piątek 0,8 proc.

Co prawda cały maj trudno uznać za udany, jednak ostatnie dwie sesje miesiąca wlały nadzieje w serca inwestorów. WIG20 błyszczał na tle innych indeksów, a dodatkowo ruch ten poparty został wysokimi obrotami. Czyżby zagraniczny kapitał na dobre wracał na GPW?