Od początku dnia na naszym rynku karty rozdawał jednak popyt. Sam początek dnia był jeszcze dość niemrawy. WIG20 na starcie zyskał 0,2 proc. W kolejnych godzinach handlu indeks największych spółek zdobywał kolejne poziomy. Niedosyt mimo wszystko pozostawał. Zwyżka rzędu 0,7 proc. raczej nie była w stanie zatrzeć fatalnego wrażenia ze środy. Jakby tego było mało, nasz rynek stosunkowo słabo prezentował się na tle innych europejskich parkietów. Na większości z nich wzrost przekraczał 1 proc. Ostatni głos, po raz kolejny zresztą, należał do Amerykanów.
Najpierw odczyt PKB za II kwartał w Stanach Zjednoczonych okazał się zgodny z oczekiwaniami. To wydarzenie przeszło więc bez większego echa. Dopiero kiedy od wzrostu rozpoczął się handel na Wall Street, również w Warszawie zaczęło się dziać nieco więcej. Godzinę przed zamknięciem notowań na GPW indeks WIG20 zyskiwał ponad 1 proc. i już w tym momencie było wiadomo, że dzień zakończymy nad kreską. Ostatecznie wskaźnik ten zyskał 0,9 proc. Nie jest to może wynik, po którym można powiedzieć, że mieliśmy na naszym rynku szał zakupów, ale na razie cieszmy się z tego, co mamy. Dobrze byłoby, by podobnie wyglądała również piątkowa sesja. To pomogłoby zatrzeć nieco środowe wrażenia. ¶