Pytanie jednak, czy jest to sprawdzony sygnał do ewakuacji z rynków akcji. Według naszej analizy szeroko komentowane zejście ISM poniżej wspomnianej granicy nie wyjaśnia podstawowej kwestii – czy amerykański przemysł znalazł się w chwilowej „minirecesji", tak jak w poprzednich dwóch przypadkach (2016, 2012), czy też wkracza w recesję z prawdziwego zdarzenia (2008, 2001), a może w coś pomiędzy (1990–1991)?

Tę samą historię widać, jeśli pobyt ISM poniżej granicy 50 pkt powiążemy z zachowaniem S&P 500. Zdarzały się zarówno sytuacje, w których ISM poniżej 50 pkt zapowiadał wchodzenie w recesyjną bessę (2008, 2000), jak i takie, w których właśnie kształtował się średnioterminowy dołek na Wall Street (2015/2016, 1998, 1990) lub ten dołek wręcz został już ustanowiony wcześniej (2011).

Jak widać, nie istnieje prosta reguła, która przesądzałaby, czy recesyjna bessa, o której tak dużo się mówi, jest już gdzieś za rogiem. Owa bessa jest możliwa (to sugerowałoby trzymanie odpowiedniej rezerwy gotówki na zakupy po znacznie niższych cenach), ale absolutnie nie jest przesądzona. Wiele będzie zależało np. od losów wojen handlowych.