Byki powoli jednak budziły się do życia i wraz z mijającymi godzinami handlu wywierały presję na warszawskim parkiecie. Sytuacja nabrała impetu, kiedy do gry weszli Amerykanie. S&P 500 rósł na początku sesji o ponad 1 proc., a w tym samym czasie WIG20 był o 0,5 proc. powyżej wtorkowego zamknięcia. Niedźwiedzie okazały się jednak silniejsze i blue chips zakończyły sesję spadkiem o 0,63 proc. Najmocniej ciążył Orange, którego akcje staniały o 3 proc. do 6,96 zł.
Spadki w gronie średnich spółek były na podobnym poziomie. mWIG40 obniżył się o 0,73 proc., a spadek byłby jeszcze większy, gdyby nie Budimex i jego ponad 4-proc. zwyżka kursu. Spółka przedstawiła wstępne wyniki za 2019 r., z których wynika, że osiągnęła 7,57 mld zł przychodów, co jest najwyższym wynikiem w jej historii.
Z kolei wśród najmniejszych spółek najmocniej traciły notowania Biotonu, który staniał o ponad 7 proc. sWIG80 zakończył sesję 0,3 proc. poniżej poprzedniego zamknięcia. Dużym zainteresowaniem cieszyły się spółki, w których inwestorzy dostrzegli okazję w związku z epidemią koronawirusa. Chodzi o producenta jednorazowych rękawic Mercatora oraz Harper Hygienic, wytwórcę produktów kosmetyczno- -higienicznych. Akcje Harper Hygienic zdrożały o ponad 24 proc. do 1,67 zł.
Na giełdach w Europie sesja przebiegała podobnie jak w Warszawie. Niemiecki DAX, francuski CAC40 i brytyjski FTSE 100 po początkowych spadkach odrabiały straty, jednak ostatecznie zakończyły dzień na poziomach bliskich wtorkowemu zamknięciu.