Zyskał 2,2 proc. Jak się jednak okazało była to tylko przygrywka do tego, co działo się na warszawskim parkiecie we wtorek.
Od początku notowań byki ruszyły do ataku. Już na starcie notowań WIG20 zyskiwał prawie 2 proc. Popyt z każdą upływającą chwilą łapał coraz większy wiatr w żagle. W południe indeks największych spółek naszego parkietu zyskiwał już 3 proc. Oczywiście z jednej strony skala wzrostów mogła cieszyć, ale w obecnych warunkach niczego nie można być pewnym. Temat koronawirusa nieco przycichł, ale nie zniknął całkowicie. O tym, jak dynamiczna potrafi być sytuacja, przekonaliśmy się w poniedziałek, gdzie po bardzo optymistycznym starcie notowań WIG20 w pewnym momencie zjechał pod kreskę, a potem znowu się odbił. Tym razem jednak mieliśmy do czynienia z grą do jednej bramki. Podobnie było zresztą na innych europejskich rynkach, chociaż trzeba przyznać, że dokonania indeksu WIG20, który rósł ponad 3 proc., prezentowały się nadzwyczaj okazale.
I to jednak nie był koniec emocji. Do gry weszła również amerykańska Rezerwa Federalna. W obawie o wpływ koronawirusa na gospodarkę zdecydowała się ona na obniżkę głównej stopy procentowej o 50 pkt baz. Co prawda ucieszyło to Wall Street tylko na chwilę, ale jednocześnie osłabił się dolar, na czym skorzystały rynki wschodzące, w tym Polska. WIG20 momentami zyskiwał nawet 5 proc. Ostatecznie zamknął dzień 4,5 proc. nad kreską. Obroty na całym rynku zbliżyły się do poziomu 1,3 mld zł. ¶