Start notowań mógł niepokoić. WIG20 na dzień dobry zjechał 2 proc. pod kreskę. W centrum uwagi znalazły się banki. W dużej mierze była to reakcja na zalecenie Komisji Nadzoru Finansowego, aby banki i ubezpieczyciele pozostawili zyski z lat ubiegłych w firmach, co oznacza, że dywidend w tym roku raczej nie będzie. I to właśnie banki, a także PZU, najmocniej taniały w pierwszej części notowań. Wydawało się, że trudno będzie wygrzebać się z tych problemów, ale obecnie na rynku nie ma praktycznie rzeczy niemożliwych. Wystarczyła godzina handlu, aby WIG20 znalazł się blisko poziomu zamknięcia z środy. Banki i PZU zaczęły odrabiać straty i pojawiła się nadzieja na to, że nad naszym rynkiem w końcu zaświeci słońce. Tak też się stało.
Ostatnie tygodnie przyzwyczaiły nas, że sytuacja potrafi się zmienić właściwie z minuty na minutę. Tak było i tym razem. Na szczęście sytuacja ta zmieniła się jednak na lepsze. Duża w tym zasługa Amerykanów, którzy od początku dnia ruszyli na zakupy. Indeksy na Wall Street zyskiwały około 4 proc. Nie przeszkodził, a można nawet odnieść wrażenie, że wręcz pomógł rynkowi słaby cotygodniowy odczyt z amerykańskiego rynku pracy. Liczba bezrobotnych w USA zwiększyła się w tygodniu zakończonym 21 marca aż o 3,28 mln. Reakcja rynków może jednak wskazywać, że inwestorzy spodziewali się jeszcze gorszego odczytu.
Szał zakupów za oceanem udzielił się również inwestorom w Warszawie. WIG20 ostatecznie zyskał 3,5 proc. i zbliżył się do 1500 pkt. ¶