WIG20 stracił bowiem 2,9 proc. i zamknął dzień na poziomie 1600 pkt. Głównym zadaniem na wtorek była obrona tego poziomu. I chociaż początek dnia był optymistyczny, to ostatecznie górą znów były niedźwiedzie. Indeks największych spółek naszego parkietu zaczął notowania 0,5 proc. nad kreską. Przez chwilę wydawało się nawet, że byki pójdą za ciosem. Na pobożnych życzeniach się skończyło. Dwie godziny po rozpoczęciu handlu po wzrostach zostało już tylko wspomnienie. WIG20 zjechał pod kreskvę i w połowie notowań tracił 0,1 proc. Niby przecena była niewielka, ale i tak można było czuć rozczarowanie, szczególnie w kontekście wzrostów na innych europejskich parkietach. Na niektórych rynkach przekraczały one nawet 2 proc. Warszawa pozostawała jednak obojętna na te ruchy, tak samo zresztą jak na udane otwarcie notowań na Wall Street. Amerykańskie indeksy już na początku sesji znalazły się ponad 1 proc. nad kreską. Byki na naszym rynku nie wykorzystały jednak tej sytuacji. Do końca dnia trwało przeciąganie liny, które ostatecznie zakończyło się symbolicznym zwycięstwem podaży. WIG20 stracił 0,1 proc. Wtorkowym ruchom na parkiecie towarzyszyły stosunkowo niskie obroty. Wyniosły 750 mln zł, co jak na ostatnie czasy jest pewnym rozczarowaniem. ¶