Otoczenie: Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Na fali deprecjacji euro giełdy na kontynencie odrabiały wczoraj niepokojącą słabość z początku tygodnia. Główne rynki zyskały od 0,6% (IBEX) do 2,1% (DAX). Część zasługi za takie zachowanie rynku należy przypisać aktywnemu ostatnio głównemu ekonomiście EBC, P. Lane'owi, który zaznaczył wyraźnie, że kurs walutowy ma znaczenie dla dalszej polityki Banku. Zważywszy na rzadkość takich deklaracji wysokich przedstawicieli banków centralnych, wywołują one zazwyczaj reakcję i tak było tym razem – po dalszej deprecjacji w nocy i godzinach porannych EURUSD znalazł się ponownie na poziomie 1,18 z poważną szansą na przetestowanie 1,1750.
Rynek polski podążał za Europą plasując się raczej w ogonie stawki – WIG20 zyskał 0,7%, mWIG40 1,0%, a sWIG80 1,2%. W przypadku małych spółek dobry wynik to efekt głównie finiszu sesji i spekulacji na najbardziej wolatylnych komponentach indeksu – 12,4% zyskał Cormay, a 9,4% Datawalk. Wśród blue chipów wzrostem o 4,2% wyróżniało się PGNiG po wywiadzie prezesa J. Kwiecińskiego, dobry dzień miało także Dino po informacjach, że trafi do indeksu Stoxx 600. Na drugim biegunie znajduje się Tauron, który spadł o kolejnych 6,1% i traci w tym tygodniu już 17%.
Wall Street nie zatrzymuje się nawet na moment, choć wzrostu S&P500 o 1,5% nie powodowały tym razem spółki technologiczne (NASDAQ zyskał 1,0%, Tesla traciła 5,8%), a raczej sektor utilities (użyteczności publicznej), na co pewien wpływ miał słaby raport ADP z rynku pracy (wzrost zatrudnienia o 428 tys. vs. konsensus 1250 tys.), który skutkował spadkiem rentowności obligacji skarbowych. Wprawdzie wartość danych spadła w ostatnich miesiącach z uwagi na olbrzymi rozdźwięk ze statystykami BLS, ale jest to negatywny sygnał przed piątkiem, szczególnie, że rynek raczej przestał się obawiać, że wzrost zatrudnienia i szybkie wyjście z recesji może wywołać jakąkolwiek reakcję Fed.
Wczorajsze schłodzenie spółek wzrostowych wydaje się potrzebne, Bloomberg zwraca uwagę, że 20-dniowa korelacja S&P500 z jego wersją, gdzie wszystkie spółki mają równą wagę jest najniższa od 1999 roku. Korelacja między spółkami wzrostowymi i value spadła do negatywnych poziomów po raz pierwszy od 2000 roku, a jak wyliczył J. Goepfert, na którego powołuje się agencja, taka sytuacja, która miała miejsce w historii tylko osiem razy, skutkowała przeciętnym spadkiem o 7% w ciągu następnych 12 miesięcy.
Rynki azjatyckie początkowo podążały tropem Nowego Jorku, ale w dalszej fazie handlu wzrosty zaczęły słabnąć i obecny obraz jest mieszany, z silnym Tokio i Seulem oraz słabymi giełdami w Hong Kongu i Szanghaju. Kontrakty na indeksy amerykańskie wskazują na lekką korektę, ale obraz może się zmienić, szczególnie, że dobrze może zachowywać się dziś Europa z uwagi na perspektywę ogłoszenia kolejnego, wartego 100 mld euro stymulusu fiskalnego we Francji, po której to właśnie ta gospodarka (przynajmniej według lokalnych władz, bo sposobów liczenia wartości pakietów jest kilka) ma stać się tą w Europie, która najwięcej wyda na walkę ze skutkami pandemii.